piątek, 19 sierpnia 2022

Recenzja: L.M. Montgomery "Ania na uniwersytecie"


To już ten czas. Ania nie jest już bezgranicznie romantyczną duszą, która wypełnia przestrzeń swoją wyobraźnią. Owszem, dalej jest tą samą, rozmarzoną Anią, ale o wiele dojrzalszą w wielu kwestiach. Jednak nie we wszystkich.

"Ania na uniwersytecie" opowiada o latach spędzonych na uniwersytecie w Redmond, gdzie rokrocznie Ania zdobywa najwyższe stopnie z angielskiego. Odnosi też małe sukcesy w swoich pierwszych krokach w świecie pisarskim, jedne gorzkie, inne słodsze. Podobnie ma się jej życie uczuciowe, którego Ania zdaje się sama nie rozumieć. Czterokrotnie odrzuca oświadczyny zanim pewne tragiczne wydarzenie uświadomi jej, jak bardzo kocha jednego z zalotników. Jej wymarzony i wyśniony ideał okazał się nie być ideałem w pełni. Życie pokazało Ani, że swój ideał, kogoś do niej dopasowanego i napisanego specjalnie dla niej, miała obok siebie, jednak zdała sobie z tego sprawę dopiero w obliczu możliwej straty. Jak to jednak bywa u Montgomery, książka zakończyła się szczęśliwie. 

Zapomniałam już chyba jak barwną i zabawną postacią jest Izabela Gordon, której usposobienia szczerze jej zazdroszczę. Zawsze mówi co myśli, jest pewna siebie i zabawna, niefrasobliwa i głupiutka, a jednocześnie bardzo mądra. Ona także dojrzewa wraz z Anią i miło jest widzieć, jak Ania zdobywa nowych, ciekawych przyjaciół. W powieści dochodzi także do straty, która spowodowała, że w moim oku zakręciła się łza, a to nie lada wydarzenie. Trudno mnie wzruszyć, jednak ten rozdział złamał mi serce tak, jak złamał Ani. 

Jak już wspominałam wcześniej, powieść ta jest mi bliska ze względu na to, że jako dziecko utożsamiałam się z Anią pod wieloma względami. Tym chętniej sięgnę po kolejny tom, którego treść oczywiście już znam, ale bardzo chce wrócić na te strony z losami Ani. 

Monika Banaszyńska

Książka otrzymana we współpracy z wydawnictwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz