wtorek, 9 sierpnia 2022

Recenzja: Lucy Maud Montgomery "Historynka"

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki wróciłam myślami na ulubioną w dzieciństwie Wyspę Edwarda i zostaję tam do końca wakacji. Ania już za mną czeka, ale przeczytana przeze mnie „Historynka” jest powieścią, o której można nie powiedzieć nic, mówiąc jednocześnie bardzo dużo. Już wyjaśniam, o co chodzi.

Tytułowa „Historynka”, czyli dziewczynka imieniem Sara Stanley nie jest narratorem w tej powieści. Jest nim chłopiec, który opowiada o wydarzeniach pewnego lata w formie wspomnień. Pewnego dnia bracia Feliks i Ed jadą na Wyspę Edwarda aby spędzić lato z kuzynostwem, którego wcześniej nie znali, ponieważ ojciec ich musi wyjechać w ramach obowiązków służbowych do Rio. Tam poznają Felę, Celinkę i Dana oraz Sarę Stanley, zwaną Historynką. W ich ekipie są również chorowita i słaba Sara Ray oraz parobek wuja, Piotrek. Dzieci są w wieku między 11 a 14 lat, dzięki czemu podczas wakacyjnych zabaw poznajemy nie tylko świat bez telewizji, tabletów, radia, telefonów i internetu; poznajemy przede wszystkim samą naturę tych dzieci oraz ich pierwsze miłostki. W każdym rozdziale napotkamy na przynajmniej jedną opowieść Historynki, która na wyspie słynie z tego, że potrafi opowiadać najpiękniej na świecie, a jej głos i sposób opowiadania zatrzymują czas w miejscu.

Książka okazała się być dla mnie nowością pod względem narracji. Jak dotąd w czytanych przeze mnie książkach Montgomery narratorem były dziewczęta, bardzo do siebie podobne charakterami. Tu narracje prowadzi chłopiec, który postrzega świat inaczej, zauważając na przykład zmiany w urodzie dziewczynek i opisując je, jak również podając nam wersje świata Montgomery w mniej infantylny sposób. Opowiadania w książce są rzeczywiście lekko dziecinne, ale w zamyśle autorki była to powieść dla dzieci, choć „tamtych” dzieci dla których pisała, już nie ma. Wiele sytuacji w książce było bardzo zabawnych, były to głównie sytuacje wynikające z dziecięcej niewiedzy. 

Trochę już napisałam o książce, ale dalej do końca nie wiadomo, o czym jest ta powieść, prawda? A no, to takie trochę „Dzieci z Bullerbyn” ale nieco mniej zabawne, nieco kwieciściej opisane, nieco spokojniejsze i dojrzalsze. Powieść oprócz pięknej okładki oferuje nam także pewnego rodzaju spokój, wyciszenie, oderwanie się od przytłaczającego świata i wskoczenie w zupełnie inną rzeczywistość. To piękna powieść, bardziej rozrywkowa niż pouczająca. Jeśli nie czytaliście wcześniej „Historynki”, lub szukacie książki, która wyciszy wasze myśli, musicie koniecznie sięgnąć po tą powieść! 

 

Monika Banaszyńska

 

Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz