środa, 11 maja 2022

Recenzja: Naomi Novik "Scholomance. Tom 1"

 Ostatnio w nasze ręce trafiła dość popularna książka "Scholomance". Zaintrygowana opisem i popularnością, postanowiłam się z nią zapoznać.

Scholomance to magiczna szkoła, w której nie znajdziemy jednak nauczycieli, wakacji ani przyjaźni. Najważniejsze są tam sojusze, które to mają być przepustką do ukończenia szkoły. W innym przypadku grozi śmierć, bowiem budowlę opuścić można tylko po zakończeniu edukacji. 

Galadriel Higgins, wiedzie w szkole los samotnika, co dla większości uczniów byłoby koszmarem. Wszystko się zmienia gdy dwukrotnie, a może (trzykrotnie) Orion Lake ratuje jej życie i co gorsza, zaczyna się nią interesować. Dla większości uczniów znaczy to tylko jedno.

Główna bohaterka jest córką znanej osobistości jednak nie wykorzystuje tego, by zdobywać sojusze. Jest świadoma, że większość tutaj obecnych widzi w niej przepustkę do matki. Sama natomiast posiada ogromną moc, dzięki której mogłaby zarówno zabić wszystkie skrywające się w szkole demony jak i wszystkich uczniów. Drzemie w niej ogromna niszczycielska siła, która źle użyta, może doprowadzić do tragedii.

Biorąc się za lekturę tej książki bałam się, że dostanę kiepsko rozbudowaną fabułę z beznadziejnymi i ckliwymi bohaterami. Jednak nic bardziej mylnego. 

El jest świadoma swojej mocy jak i tego, jaki czeka ją los. Nie jest ckliwą i łatwowierną bohaterką i nie próbuje za wszelką cenę wkupić się w łaski Oriona Lake'a. Jest świadoma, że szkolny bohater, który regularnie ratuje uczniów z opresji może przyczynić się do tego, że ludzie zaczną uważać ją za słabeusza. Jednak tego również nie chce. 

Ma bardzo cięty język i od początku daje nam o tym znać. Jawnie informuje o tym również Oriona Lake'a.

Jeśli mowa o ratującym od wszelakich demonów kryjących się w budynku Scholomance Orionie Lake’u, to jest to postać, która jest bardzo skryta. Nie jest wylewna, dzięki czemu zyskuje w oczach czytelników, intryguje. W końcu nic tak nie przyciąga jak tajemnice i chęć ich rozwikłania.

Jest jednym z najbardziej pożądanych uczniów szkoły. Każdy chce mieć go po swojej stronie.

Na ogromne uznanie zasługuje wymyślenie i stworzenie Scholomance przez autorkę. Do tej pory nie spotkałam się z tego typu budowlą jak i panującymi w niej zasadami. Jest to dla mnie nowość w literaturze, dzięki czemu z przyjemnością oddałam się lekturze. Zresztą dla osób, które momentami gubiły się w fabule, okładka książki została zaopatrzona w pomocne grafiki. Widać, że wszystko zostało zaplanowane i dopracowane pod każdym względem. Również okładka, która od razu przykuwa uwagę. 

W książce znajdziemy pojawiające się demony, z którymi przychodzi uczniom walczyć aby przetrwać. Ponadto szkoła ma liczne zasady, których nie warto łamać m.in cisza nocna jak i obowiązek ukończenia w terminie zaczętego projektu. 

Chociaż nie ma tutaj nauczycieli, to szkoła sama daje uczniom znać, że łamią jej prawo. Np. jeśli nie ukończysz projektu to uwierz mi, nie chciałbyś/chciałabyś być w skórze tego nieszczęśnika. Więc można powiedzieć, że budynek sam dokonuje wewnętrznej selekcji na tych wartych uwagi, jak i tych wpisanych w straty.

Jedyne co mi się rzuciło mocno w oczy i bywało męczące to niedostateczna liczba dialogów. Brakowało mi ich zwłaszcza w relacji El i Oriona. Bywały ciekawe i momentami zabawne, ale niestety liczba rozmów była dla mnie zdecydowanie zbyt mała. Chociaż sama historia jest poprowadzona dobrze.

Druga sprawa to dość duża liczba bohaterów pobocznych. Z początku ich liczba mocno przytłaczała, zwłaszcza imiona. Momentami miałam problem ze skojarzeniem kto i kim jest, przez co ciężko było mi wgryźć się w książkę. Ale warto przebrnąć przez początkową dezorientację i delektować się naprawdę dobrą lekturą. 

Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki ale wiem, że chętnie sięgnę po inne tytuły spod jej pióra. Zwłaszcza, że czeka na mnie w kolejce tom drugi.



Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz