wtorek, 31 maja 2022

Recenzja: Katarzyna Ryrych "Czarna walizka. Dalej niż daleko."

Powiedzmy to na początku - ja nie jestem fanką obyczajówek. Ale saga „Czarna Walizka” Katarzyny Ryrych to nie jest zwykła obyczajowa seria, a historia z niezwykłym klimatem i wspaniała opowieść o ludziach.

Dzięki wydawnictwu Prószyński po trzech miesiącach przerwy wracam do Brodskich sprawdzić, co u nich.

Mikołaj, cudowne dziecko, ma swoją rodzinę, choć nie taką jakby chciał. Z Marią dzieje się coś niedobrego, a mała Ewelinka nie ma prawie wcale kontaktu z matką. A przynajmniej nie takiego, jakiego potrzebuje maluch. Mikołaj obawia się, że nigdy nie będzie szczęśliwy, a piętno Marii dotknie jego córkę, która z wyglądu przypomina Marię niczym jej miniaturowa kopia. Gdyby nie Radliczówna, Mikołaj byłby dawno się poddał. Nad swoim podopiecznym anonimowo czuwa Chaja.

Józef i Maria mają dosyć życia w biednej, podkarpackiej wsi i podejmują bardzo trudną decyzję. Wyjeżdżają do Stanów w poszukiwaniu lepszego życia dla siebie i dla dziecka, które rośnie pod sercem prostej, wiejskiej kobiety. Jednak do brzegu wspaniałej Ameryki dociera tylko dziecko Józefa i Marii. Tu spełniło się choć jedno marzenie podkarpackich wieśniaków - ich dziecko wiedzie życie takie, o jakim oni marzyli.

W pierwszym jak i drugim tomie sagi „Czarna Walizka” fascynuje mnie postać Chai, czy może inaczej Hanny Złocień. To przykład naprawdę silnej bohaterki, która odnosi sukces, o której z podziwem mówią nawet mężczyźni. Hanna zdolna jest do bardzo wielu rzeczy aby zapewnić szczęście Mikołajowi. A on nawet nie wie, że Chaja nad nim czuwa.

Sposób w jaki autorka przeplata losy bohaterów jest tym, co najbardziej podoba mi się w sadze. Tu naprawdę widać, że powiedzonko „świat jest mały” jest powiedzonkiem prawdziwym. Każdy kto choć przez chwilę badał swoje rodzinne korzenie niejednokrotnie doświadczył tego uczucia niesamowitości gdy odkrywał zawiłe losy swoich przodków. Podczas czytania „Czarnej Walizki” towarzyszy nam podobne uczucie. Autorka igra z losem bohaterów, którzy nie są tego świadomi, a czytelnik czuje się jak wtedy, gdy czytał Makbeta i cały świat zdawał się być teatrem boskim. Przeznaczenie - bohaterowie sagi nie uciekną przed nim.

Jestem pełna podziwu dla autorki za sposób prowadzenia narracji. Nie jestem specjalistką, ale znacznie odbiega on tradycyjnej. Jest trzecioosobowa, ale mam wrażenie jak gdyby opowiadał nam o bohaterach ktoś, kto ma wgląd do ich duszy. Niczym wielki brat. Dzięki temu powieść czyta się bardzo dobrze, taka narracja jest fascynująca i sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Trochę tak, jakbyśmy słuchali opowieści przy ognisku od kogoś, kto osobiście zaplanował, aby losy tych ludzi potoczyły się tak, a nie inaczej jednocześnie nie przykładając palca do ich życia. Ciekawe, prawda?

Wkrótce ma pojawić się trzeci tom serii i z pewnością sięgnę po niego, bo losy nowej, fascynującej pary wchodzącej w świat po wojnie są intrygujące. Bardzo chce wiedzieć jak potoczą się ich losy i czy kiedyś bohaterowie odkryją, jakie figle płatał im los. Piękna, nieco poetycka saga rodzinna Katarzyny Ryrych ubrana w piękne okładki to niesamowita pozycja dla wszystkich, tym bardziej dla tych, którzy szukają w literaturze obyczajowej powiewu świeżości. Dziękuję jeszcze raz wydawnictwu Prószyński za możliwość recenzji dotychczasowych części sagi, która zostanie ze mną na wiele lat.

Monika Banaszyńska 

Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz