piątek, 8 kwietnia 2022

Recenzja: Harold Schechter "Psychopata"

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Filia mogłam zaspokoić swoje true crime’owe zachcianki. „Psychopata” to wstrząsająca książka, ale dla „trukrajmowców” chleb powszedni i kolejna pozycja warta przeczytania.

Oglądaliście „Psychozę” Hitchcocka? Albo „Teksańską masakrę piłą mechaniczną”? Ale tą starą? Ona zapoczątkowała modę na horrory typu gore, a niewielu wie, że oba te filmy były inspirowane prawdziwą postacią!

Właśnie w „Psychopacie” poznajemy sprawcę tego makabrycznego, bądź co bądź ambarasu. Bo Edward Gein, niepozorny chłopak z głębokiej wsi w Wisconsin dokonał czegoś niebywałego - prawdziwa liczba jego ofiar jest nieznana, a on sam przyznał się do jednego morderstwa. O czym innym świadczyły jednak dowody znalezione w jego domu. Dowody, które mrożą krew w żyłach - meble, abażury lamp, odzież… z ludzkiej skóry. Tych makabrycznych znalezisk w gnijącym domu Eda znaleziono wystarczająco dużo, żeby otworzyć muzeum. Ale nikt tego nie zrobił, na szczęście.

Do mniej więcej połowy historia Eda Geina jest niesamowicie ciekawa i fascynująca. Czyta się prawie jednym tchem i chłonie wszystkie najciekawsze smaczki. Niestety, do czasu.

Czytając zastanawiałam się, czy autor jest dziennikarzem, bo jego styl pisania jest mocno reportażowy i dziennikarski. Obcując z tym stylem na codzień szybko poczułam się zmęczona tą stylistyką i musiałam się trochę przymuszać do sięgania po tą książkę. Niechęć dopełniała amerykańska megalomania. Autorowi się wydawało, że cała Ameryka przez kilka lat żyła sprawą Eda. W praktyce wygląda to tak, że owszem, przez kilka dni wszystko wrzało ale potem ludzie przeszli nad tym do porządku dziennego. Podobną sytuację zaobserwowaliśmy całkiem niedawno - wybuch wojny w Ukrainie. O ile media relacjonują sprawę na bieżąco, wielu ludzi już nie chce o tym słuchać i przestało się interesować, żyje jakby nie było tematu. Taki los spotka prędzej czy później każdą sprawę. Taki los spotkał sprawę Eda Geina, dzięki czemu Ed spokojnie dożył końca swoich dni. Autor opisuje też sprawę w typowy dla Amerykanów sposób - czyli nawet zbrodnia u nich jest największa i najstraszniejsza.

Myślę że mimo wszystko jest to pozycja obowiązkowa dla fanów true crime ze względu na ciekawy opis przyczynowo - skutkowy i raporty z badań nad Edem. Jednak jeśli was także drażni dziennikarski styl to musicie obliczyć nieco więcej czasu na czytanie tej pozycji.

Monika Banaszyńska



Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz