piątek, 4 marca 2022

Recenzja: Ewa Pruchnik "W cieniu dobrych drzew"

Jako, że nie jestem czytelnikiem literatury obyczajowej to tak jak zapowiadałem usiadłem do powieści autorstwa Ewy Pruchnik, wydanej nakładem Szósty Zmysł. To już trzecie dzieło kobiety szalenie wrażliwej i uczulonej na różne przejawy miłości, która z niesamowitą dawką subtelności przelewa je na papier. 

Literatura obyczajowa z wątkiem romansu, miłości i wielkich przeciwności losu nie jest moim pierwszym wyborem, tutaj jednak się skusiłem i zobaczcie co z tego wyszło w przypadku „W cieniu dobrych drzew”?

“Herakles Papadopoulos, uwielbiany przez studentów charyzmatyczny profesor Uniwersytetu Harvarda, miał oficjalną przeszłość, którą zaspokajał ciekawość ludzi. Przyszedł w końcu taki moment, gdy musiał ujawnić część niedopowiedzianej historii…

Joanna była młodą dziewczyną żyjącą wraz z ojcem i babką w domu ocienionym liśćmi kasztana. W dzieciństwie los odebrał jej matkę oraz wzrok, oddając w zamian niezwykły talent muzyczny. Nocą zaczarowała tajemniczego nieznajomego, który niczym duch wkradł się do serca i zmienił całej jej życie…”

Kiedy przeczytałem kilka pierwszych stron, pomyślałem, że już wiem, jak wszystko się skończy. Niestety bardzo się myliłem. Książka jest z kategorii tych, dzięki którym będziemy się śmiać i płakać. Praktycznie każda postać jest ukazana z perspektywy cieżkich wyborów, a w rzeczywistości tylko jedna postać, doczekała się typowego szczęśliwego zakończenia. Autorka doskonale buduje postacie pierwszo- i drugo- planowe. Historia jak wspominałem składa się z dwóch głównych wątków, które są od siebie oddzielone, natomiast pokusiłbym się o stwierdzenie, że mogły by one z powodzeniem stanowić osobne opowiadania.

Najpierw poznajemy dokładną historię Joanny. Która jest młodą, niewidomą dziewczyną. Nie jest jej łatwo po śmierci matki, a dodatkowo obarczona jest utyskiwaniami i rygorem babci oraz ojca, który po stracie żony zaczął nadużywać alkoholu. Opiekunowie nie przepadają za sobą, więc atmosfera w domu jest często napięta. Jej jedyną rozrywką jest nocna gra na pianinie i spacery po cmentarzu. Melodyczne i długie opisy nadawały dobry ton tej części historii. 

Druga połowa książki to historia Heraklesa. Spotykamy go jako młodego studenta, który ma przy swoim boku wiernego przyjaciela Vlada. Ta część to podróż przez życie, aż do momentu odejścia na zasłużoną emeryturę, co zbiega sie z czasem odkrywania własnych, dawno zapomnianych uczuć. 

Autorka na tyle dobrze dobrze opisała postacie, że wiele się o nich dowiadujemy, co ułatwia wciągnięcie się w ich historię i zżycie z nimi. Natomiast jest to zarówno atut jak i wada tej opowieści, ponieważ zakończenie w epilogu jest zwyczajnie smutne. Aczkolwiek dzięki temu odnoszę wrażenie, że ta powieść ma głębszy sens. Wierzę, że autorka mówiąc głosem swoich postaci, ostrzega nas, że nie zawsze można dostać drugą szansę na szczęśliwe zakończenie. 

Cześć drugą odebrałem jako bardziej świeżą i mocniejszą niż pierwsza, a na dodatkowe uznanie zasługuje plastyczny język, gra kolorów oraz szybkie tempo. Podsumowując jest to dobrze napisana historia obyczajowa, trudna, wartościowa i pełna emocji, a skoro tym co napędza kobiety są emocje, to szczerze zachęcam do lektury. Warto.


Maciej Kucab


Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz