poniedziałek, 14 marca 2022

Recenzja: Dorota Pasek "Biała Skała"

Pierwszy raz zetknęłam się z Dorotą Pasek jako autorką przy okazji właśnie "Białej Skały". Nie słyszałam ani o pani Dorocie, ani o serii Królowe Kharu. I wiecie co?

DLACZEGO JA O TYM NIE SŁYSZAŁAM?!

Otrzymałam od wydawnictwa Zysk, które de facto zawsze mnie miło zaskakuje, wszystkie tomy serii, które dotychczas wyszły. Nie zdążyłam jednak przeczytać dwóch pierwszych przed premierą trzeciego i nie macie pojęcia, nie możecie mieć nawet mieć pojęcia, jak jestem zła na siebie, że tego nie zrobiłam! Pani Doroto, kłaniam się w pas! 

Okazuje się więc, że w pierwszym kwartale 2022 roku najbardziej w moim literackim świecie zabolały mnie dwie rzeczy:

1. Nieznajomość serii Królowe Kharu.

2. Nieprzeczytanie poprzednich tomów!

Nie miałam pojęcia, że mamy u siebie taką piękną fantastykę. Pani Dorota mnie wciągnęła całkowicie w te góry i doliny Kharu, w losy Wygnanych rodów i pięknych Drainek. Świetnie napisane postacie, do tego, co bardzo doceniam - świat pięknie opowiedziany, z ilością opisów, która według mnie jest idealna, rysuje fascynujący obraz krain, które chciałoby się wciągnąć na podróżniczy bucket list.

 Uwielbiam postać Trolepha - milczącego, acz pięknego, odważnego i silnego mężczyzny. Bo Kharowie nie są "przystojni" w naszym rozumieniu - oni są piękni, choć rzeczywiście ich postrzeganie świata jest nieco...zaburzone. I tak jak nigdy nie rozumiałam tych całych booktokowych "crushy" z książek, tak zaczynam się zastanawiać, czy ja czasem nie mam takiego "crusha" wśród Kharów. Ta książka odkrywa we mnie jakieś pokłady dziwnych fascynacji, których wcześniej nie miałam. Być może potrzebowałam zapalnika w postaci serii Królowe Kharu?

Drainki, zjawiskowe, mądre i odważne Przewodniczki, które niejednemu Kharowi zawróciły w głowie. Zdecydowanie polubiłam dwie - Aridę i Leonię, choć są tak różne od siebie. Arida, taka niepokorna pół Kharka, pół Drainka, a właściwie nie wiadomo co - zadziorna, pyskata, jednocześnie z poczuciem sprawiedliwości i kary, poszukująca swojego miejsca w świecie. To postać, która rzuca ci sznur i prowadzi za sobą w głąb swojej historii. 

Całe szczęście, że oprócz genialnego pomysłu na świat, pani Dorota ma wspaniały dar snucia opowieści i budowania jego historii. Poznajemy nie tylko ludzi i miejsca, ale i prawa, tradycje, zwyczaje i sztukę. Tak, jakbyście pojechali na wycieczkę do jakiegoś kraju! Mimo tego że nie przepadam za wątkami romantycznymi, a już za erotycznymi w ogóle, to w powieści są one tak nienachalne, że zupełnie mi nie przeszkadzały, a niektóre wręcz podobały mi się. Scena erotyczna zaskoczyła mnie nieco swoją formą, aczkolwiek przy takiej objętości ta jedna scena była dla mnie do przełknięcia, być może to posłuży przełamaniu mojej niechęci do takich scen. 

Dziwi mnie, że wcześniej nie słyszałam o tej serii, że nie jest popularna, jak np. seria o Griszach, bo porównując te serie pod każdym kątem, Królowe Kharu wypadają o niebo lepiej! Uroczyście przysięgam, że każdemu będę polecać Królowe Kharu, bo to jest, jak to się mówi - SZTOS. 


A wy czytaliście już serię Królowe Kharu?

Nieeee?

To na co czekacie?


Monika Banaszyńska


Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz