poniedziałek, 14 lutego 2022

Recenzja: Justyna Wydra "Ja matką? Ratunku!"

Jak współczesna 30latka mająca swoje w miarę spokojne życie, która nawet przez moment nie pomyślałaby o byciu mamą zareaguje na pozytywny wynik testu ciążowego? 

Dzięki współpracy portalu 'Polacy nie gęsi' z wydawnictwem 'Zysk i S-ka' miałam okazję przeczytać pozycję 'Ja matką? Ratunku!' pióra Justyny Wydry.

Historia Joanny, zwanej najczęściej Aśką, będącej w zadowalającej ją stagnacji życiowej, której życie za sprawą pękniętej gumki zmienia się o 180 stopni. Główna bohaterka jest w długotrwałym związku z wiecznym chłopcem zwanym Piotrusiem Panem, z którego umówmy się, nie jest ani do końca zadowolona, ani pewna ich wspólnej przyszłości do grobowej deski. Na pewno nie jest księciem z bajki i miłością od pierwszego wejrzenia. Kandydat na to stanowisko istniał w jej przeszłości, ale mimo wyglądu był kiepski w łóżku i na dodatek zdradził, gdy wyjechał do stolicy na studia. Aśka nigdy wcześniej nie myślała o byciu mamą, ba nie chciała nawet dziecka, chociaż dzieci lubiła, ale obce. W związku z tym przez jej głowę przechodzą różne myśli, nawet te najgorsze. Co jednak zmieni pobyt Asi w szpitalu na oddziale patologii ciąży oraz jak rozwinie się związek Piotrka i Aśki? Musicie przeczytać sami. 


Osobiście mam mieszane uczucia do tej historii. Zapowiedź była bardzo obiecująca i spodziewałam się wiele od tej książki. Wydawała mi się nie tylko ciekawa, ale także zabawna. Na nadziejach się skończyło. Przede wszystkim dla mnie największym zawodem był fakt, że cała książka to historia do momentu porodu. Skłonna bym była nawet stwierdzić, że większość z niej to perypetie związane z jej początkiem oraz przystosowaniem się do wiadomości o ciąży. Rozumiem, że nie wszyscy takową planują, już nie wspominając o szczęściu, ale mam bardzo negatywne odczucia do głównej bohaterki. Niematka jak sama o sobie mówi przechodzi przez różne reakcje, co można tłumaczyć ciążowymi hormonami, ale wydaje się wiecznie niezadowolona z rozwoju sytuacji. Z ręką na sercu, o wiele bardziej polubiłam Piotra, który okej, dotychczas wiódł życie chłopca prowadzącego własny biznes, ale w ciągu całej historii stał się prawdziwym facetem, głową rodziny i ojcem. 

Książkę przeczytałam dość sprawnie, ale może przez moje obiekcje do niej, trwało to troszkę dłużej niż przy innych powieściach o zbliżonej objętości. Może to tylko mój problem, ale bardzo przeszkadzała mi ilość zdrobnień wśród imion postaci pojawiających się w ciągu całej historii. Sama książka może i dała do myślenia oraz pokazuje pewien obraz reakcji na fakt macierzyństwa, ale bardziej powiedziałabym, że na ciążę i perspektywę wzięcia odpowiedzialności za małą istotkę stworzoną wspólnie przez dwoje ludzi. 

Myślę jednak, że ile ludzi tyle opinii. Możliwe również, iż autorka planuje kontynuacje historii Aśki, w której ukaże faktyczne oblicze z trudami początków macierzyństwa. Dla mnie bowiem ostatnie kilka stron pokazujące pojawienie się Feli na świecie było mało satysfakcjonujące. 

Dajcie znać jaka jest wasza opinia na temat tej historii i zapraszam do debaty.


Agata Roszak


Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz