piątek, 11 lutego 2022

Recenzja: Arkady Saulski "Bitwa nieśmiertelnych"

Czy “Bitwa Nieśmiertelnych” to fantasy, które ma szansę odnieść europejski sukces?

Czy ktoś stale opisujący ekonomiczne zależności w polskiej gospodarce, będący raczej spokojnym człowiekiem, który lubi spacery jest obiecującym kandydatem na pisarza?

Uwierzyła w niego Fabryka słów a ja dzięki portalowi  Polacy nie gęsi dostałem egzemplarz dokładnie w dniu premiery. 

Pamiętam jak będąc chyba 11-12 latkiem obejrzałem z moim ojcem “Siedmiu Samurajów” Akira Kurosawy. Ponad trzygodzinne dzieło, tak dalece odległe od kina amerykańskiego. Powolne, stonowane i bardzo ekspresyjne. Nie zrozumiałem go wtedy kompletnie. Gdy ujrzałem pierwszy tom Zapisków Stali Arkadego Saulskiego na ekspozycji w Empiku moje wspomnienia powędrowały do tych czarno-białych obrazów samotnych wojowników stawiających opór wielkiej hordzie wrogów…

Moja pierwsza okazja do spotkania tego autora, miała miejsce nie na kartach powieści, a na kanale YT Krzysztofa Piersy. Mogłem tam obserwować dyskusje literackie na różne tematy, w których z reguły panowie prezentowali dwa skrajne obozy. I choć ich filmy momentami w środowisku polskiego fantasy wzbudzają różne emocje, to nie można im odmówić faktu, że dzięki temu to środowisko rozbudowuje się. 

“Bitwa Nieśmiertelnych” to trzecia część cyklu Zapiski Stali. Jest to finałowa rozgrywka mająca zamknąć losy Nipponu. Osią fabuły jest tutaj nieuchronne spotkanie dwóch przeciwstawnych obozów-Kotul, młody Chan Manduków reprezentuje siły najeźdźców, a Kentaro, którego ja odczytuję momentami jako ronina, reprezentuje siły obrońców.Ronin tylko w jednym z tłumaczeń oznacza bezpańskiego samuraja, ale ja chyba wolę “człowieka-falę, który, tak jak ona, toczy się tam, dokąd wieje wiatr”. 

Tym razem nasz Kentaro wraz z Kitsune i Meiko przybywa do ostatniego bastionu twierdzy pod nazwą Niebiańska Skała. Z kolei Kotul, młody Chan, potomek Wielkiego Shughis-Chana obrał ją za cel swojego podboju. 

“Kotul jest jeszcze groźniejszy od ojca: rozkochany w wojnie i żądny nowych zwycięstw. Nie musi się śpieszyć. Wie, że półmilionowa armia rzuci mu Nippon do stóp. Pierwsi zdrajcy już przyłączają się do Chana i ruszają przeciwko bratnim klanom.

W morzu ognia, krwi i zdrady trwa ostatnia wyspa: twierdza Ten no Iwa, Niebiańska Skała. Siedziba rodu Toyotomi zdaje się ostatnią nadzieją uciekinierów i tych, którzy chcą walczyć przeciwko Mandukom. Daimyo rodu jest młody, ale mądrością i odwagą zdobył już fanatyczną miłość swoich poddanych.”

Tak w wielkim skrócie prezentuje się fabuła, ale nie chcąc zdradzać wam zakończenia ja napiszę co odnalazłem w tej powieści. Oprócz masy oczywistych odniesień do kultury Japonii, podboju Mongołów, XIII-XIV wiecznego feudalizmu dalekiego wschodu tak dalekiego od europejskiego rycerstwa, ja odnalazłem fascynującą historię o pogodzeniu się z losem i przyjmowaniu życia takim jakim jest. To właśnie zawsze ciekawiło mnie w kulturze Japonii i dokładnie to mogłem odczytać z kart powieści. 

Mamy oczywiście okazję uczestniczyć wielkich bitwach, gonitwach, potyczkach, ucztach i rytuałach ( ten z początku przywodzi mi na myśl składanie ofiar w Mezoameryce ), ale ja czerpałem zdecydowanie większą przyjemność z obrazowych opisów uzbrojenia, kolorów, które w powieści mają duże znaczenie i czegoś co nazwałbym honorem, oddaniem, tradycją i zależnością. Niebywale ciekawe było obserwowanie bezgranicznego oddania bohaterów, chociażby wiary w wolę Chana Kotula- półmilionowa armia miała przynieść mu Nippon do stóp. 

Cieszę się, że Arkady Saulski wprowadził do Polski coś nowego i zupełnie innego jeżeli chodzi o świat przedstawiony, ponieważ ja osobiście nie miałem okazji do eksploracji tej kultury. Czy mam za złe, że autor czerpał garściami z kultury Japonii? Bynajmniej i powiedziałbym więcej. Chwała mu za to. Historii takich jak ta, epickich i zgoła nie do pojęcia przez nas europejczyków, jest więcej i polecam je zgłębić. Czy to w postaci filmów ( Kurosawa zrobił ich ponad 30 ) czy chociażby kina typowo amerykańskiego, ale bazującego na prawdziwym buncie samurajów, czyli “ Ostatni Samuraj”- film bazował na Zemście roninów z Ako. 

Jedynym zastrzeżeniem, które mam do tej książki to brak zapachów, na kartach powieści. Myślę, że tego typu zarzut mogę poczynić do autora, który wydał już nastą książkę w swojej karierze i oczywiście jest to marginalny mankament, którego wy czytelnicy nie musicie kompletnie zauważyć, a ja jestem na to wyczulony. 

Czy wierzę w sukces tej powieści? Bezdyskusyjnie i mam nadzieję, że pozytywne wieści z rynku rosyjskiego, gdzie powieść już zadebiutowała poprowadzą ją dalej, może i do samego Nipponu. Osobiście trzymam kciuki i czekam na kolejne wydane powieści.  

 


Maciej Kucab


Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz