sobota, 26 lutego 2022

Recenzja: Ałbena Grabowska Saga "Stulecie Winnych"

Pamiętam, kiedy obejrzałam pierwszy odcinek serialu "Stulecie Winnych" w naszej polskiej, ulubionej stacji telewizyjnej i pomyślałam, że to jest świetne i nie posądzałabym wcześniej tej stacji o tak dobry materiał. A potem przypomniałam sobie, że to na podstawie książki i wszystko stało się jasne. Zawsze uważałam, że to pisarze tworzą światy, które chcemy oglądać, a nie scenarzyści i producenci filmowi. Najczęściej tym drugim nie udaje się przenieść geniuszu pisarza na ekran (jakieś dziwne ingerencje w fabułę), ale w przypadku sagi o Winnych wyszło świetnie. 

Kiedy więc pojawiła się nowa część sagi, o której nie słyszałam - "Początek", od razu chciałam przeczytać całość, bo niezwykle kusząca okazała się perspektywa poznania już całej, zamkniętej historii. Dzięki Wydawnictwu Zwierciadło, które ku mojemu zaskoczeniu wysłało mi kompletną sagę (za co ogromnie jestem wdzięczna!) mogłam zanurzyć się w tej sadze od początku do końca. 

Sama zajmuję się amatorsko badaniem losów mojej rodziny, dlatego nie mogłam przejść obojętnie koło "Stulecia Winnych". Zagłębianie się w życie codzienne zwykłych ludzi w przeszłości uważam za niezwykle fascynujące. Doskonałe pióro Ałbeny Grabowskiej sprawiło, że gdy słyszę "Stulecie Winnych" od razu się uśmiecham. Na samą myśl otacza mnie już klimat przedwojennego Brwinowa. Chyba jednak bywam trochę romantyczna, prawda?

Zakończyłam już czytanie sagi, choć miałam prawie dwumiesięczną przerwę przed sięgnięciem po ostatni tom z powodu natłoku obowiązków. Jednak mimo przerwy nie zapomniałam nic i od razu poczułam się jak w domu, gdy tylko przerzuciłam pierwszą stronę ostatniej części. 

Zdecydowanie moją ulubioną częścią jest "Początek". Wielokrotnie już wspominałam, że moją ukochaną postacią całej sagi jest Bronia. Bronka, która jest prostą, wiejską dziewczyną, która mimo wszystko ma klasę, pociąg do nauki i zdobywania wiedzy. Jednocześnie to osoba doskonale zorganizowana, mądra, wyrozumiała, dobra i ciepła. Nie znała słowa odpoczynek. Nie dziwi, że była wielce szanowana wśród mieszkańców Brwinowa. Jej śmierć w drugim tomie sagi złamała mi serce i prócz natłoku obowiązków, był to jeden z powodów, przez który odłożyłam dalsze czytanie. Jednak był już czas - Bronka przeżyła powstanie, dwie wojny, swoje siostry i innych członków rodziny. 

Pierwszy tom sagi to ten moment, kiedy rozpoczyna się serial. Zdecydowanie jest to niezwykle emocjonujący tom, w którym dużo się dzieje. Wiele się też zmienia w miarę spokojnym dotąd życiu rodziny Winnych. Zmienia się też układ sił w rodzinie. Dotąd na świat przychodzili chłopcy, jednak Staszek z Kasią zamieszali w tych szykach i od teraz to kobiety przejmują pałeczkę w historii rodziny. 

Ania i Maria to charakterystyczne bliźniaczki, które w Brwinowie są szeroko rozpoznawalne. To właśnie Ania jest główną osią wydarzeń sagi, a całość kończy się, gdy Ania świętuje 100 lat swojego życia. Życie obu sióstr jest trudne, one także przeżywają dwie wojny, skrajną biedę, komunę i wyzwolenie Polski. One jedyne z tych Winnych którzy o wolność walczyli, mogą tej wolności choć na krótko posmakować. Ania przypomina nieco Bronię, ma większe serce niż jej pierś może pomieścić, jest wyrozumiała i dobra. Posiada też wyjątkowy dar, który czasem zmienia losy rodziny. 

Co uważam za bardzo ciepłe w całej sadze to miłość, która nie jest przedstawiona w formie płomiennych romansów i uniesień erotycznych. Te niewinne pierwsze zakochania, rozterki bohaterów - wszystko to jest opisane w sposób tak nienachalny, że nawet ja, antyfanka typowych romansów, czułam ciepełko na sercu. Muszę przyznać autorce laur pisarki, która świetnie oddaje emocje takie, jakimi są naprawdę. Bardzo także cenię ukazanie w powieściach, jak bezwzględni potrafimy być, kiedy chodzi o naszych najbliższych. Piękne jest ukazanie więzi rodzinnych, o które w dzisiejszych czasach tak trudno. Pozmieniały się nazwiska, losy kraju i czasu, a oni wszyscy dalej mówią, że są z Winnych. Najmłodsi wiedzą, kim była Bronka i Antoni, znają losy rodziny. Choć nie udało się uniknąć ciążących na sumieniach tajemnic, rodzina pozostała rodziną. Nawet po opuszczeniu kraju. 

Nigdy nie spotkałam się z podobną powieścią i pewnie już nie spotkam. Cała saga jest opowieścią wyjątkową, łączącą w jedno losy kraju i bohaterów, ukazuje, że jedno bez drugiego nie istnieje, oraz że podstawą przetrwania jest rodzina. O mamuniu, a te drzewa genealogiczne w ostatnim tomie? Aż się proszą, żeby zrobić z nich rozkładówki z portretami! Dziękuję jeszcze raz Wydawnictwu Zwierciadło, za podarowanie mi całej sagi, jak również autorce za podarowanie czytelnikom tak smakowitej i pięknej opowieści. 


Monika Banaszyńska


Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz