poniedziałek, 27 grudnia 2021

Recenzja: Antoni Ferdynand Ossendowski "Mocni ludzie"

To pierwsze moje spotkanie z Ossendowskim i jego twórczością. Naczekałam się trochę na tą książkę, nie powiem, ale chyba było warto. Ta powieść to podróż, malownicza i wbrew prawom natury egzotyczna, jednocześnie ubrana w misterne koronki pięknych słów. To dopiero jest książka.

Umówmy się – to nie jest porywająca książka przygodowa, akcji czy sensacyjna. Nie znajdziemy tu porywczych akcji (choć nie powiem, bywa niebezpiecznie) ani długich, wyjaśniających pół fabuły dialogów. O nie, nie. Wiecie, jak można scharakteryzować tą powieść? To taka historia, której chcielibyśmy posłuchać w chatce w górach, przy kominku, najlepiej z ust naszych dziadków. Tak się czułam czytając „Mocnych ludzi”.

Autor zabiera nas w tereny dla nas bądź co bądź egzotyczne, bo na daleką północ, gdzie ponad pół roku trwa zima. Osiedlamy się we wiosce Narym, która położona jest bardzo daleko na północ, w miejscu, gdzie nawet władze za często się nie pojawiają. Narym to wioska samojedzka, a do tej społeczności zostaje dokoptowany polak, Władysław Lis i jego nieodłączna towarzyszka, jego żona Julianna. Jednak ich zaangażowanie w społeczność wkrótce zostaje „docenione” – zesłaniem Władysława na obszary, gdzie nie mieszka nikt prócz zwierzyny, ewentualnie koczownicy.

Władysław, jako człowiek silny i zaradny mimo pozostawienia go z żoną na zimowym pustkowiu, dość szybko układa im życie na Syberii. Przede wszystkim dzięki temu, że swoją dobrocią, pomocą i zaangażowaniem zdobyli sobie miłość mieszkańców samojedzkich. Nawet po wygnaniu w najdalszy możliwy punkt Władysław szybko tworzy osadę i zaznajamia się z koczownikami. Jego małżonka leczy mieszkańców Narymu i koczowników, a oni wszyscy stają się przyjaciółmi rodziny. Jednak serce rwie się do Polski.

„Mocni ludzie” to opowieść. Opowieść o tym, że będąc dobrym człowiekiem, można sobie zjednać każdego zjednać, zdobyć zaufanie każdego i że podstawą wszystkich dobrych rzeczy, które spotykają nas w życiu są nasze dobre uczynki. To przyjemna historia ubrana w piękną polszczyznę, tak, że po zamknięciu powiek oczami wyobraźni widzimy piękną, białą tajgę syberyjską. Opisy jednak nie są długie i męczące, ale obrazowe. Ta książka przenosi was w czasie i miejscu i, mimo że akcja dzieje się na Syberii, wierzcie mi, wiele razy poczujecie ciepło dobroci, które otula całą tą opowieść.

Dziękuję wydawnictwu Zysk i Ska za możliwość wybrania się w tę trudną podróż z Ossendowskim.  


Monika Banaszyńska


Książka otrzymana w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem Zysk i Ska.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz