piątek, 12 listopada 2021

Recenzja : Kamila Cudnik "W cieniu twierdzy"

Do Torunia mam duży sentyment – odwiedzałam to miasto niejednokrotnie, chociażby podczas 1.5 rocznego związku z pewnym chłopakiem. Od tamtego czasu minęło kilka lat, ja byłam tam raz, ale chętnie odwiedziła bym to miasto jeszcze nie raz – dlatego chętnie sięgnęłam po książkę Kamili Cudnik pt. „W cieniu twierdzy”. Zabójstwo, początek XX wieku, mroczne klimaty twierdzy – czego chcieć więcej?

„Rok 1904. Walter Offenberg, pruski oficer, z powodu skandalu związanego ze śmiercią żony zostaje odesłany z Berlina do nadgranicznej Twierdzy Toruń. W pobliżu miasta kupuje majątek po zubożałym polskim ziemianinie. Gdy przyjeżdża do pałacu, poznaje Luizę Zagórską, córkę poprzednich właścicieli, choć nie od razu orientuje się co do tożsamości młodej kobiety. Luiza uczyła się śpiewu w Paryżu, musiała jednak przerwać lekcje, gdy jej rodzinne dobra zostały zlicytowane. Od pierwszego spotkania zaczyna iskrzyć między pruskim oficerem a młodą ziemianką. Wkrótce, podczas nocy świętojańskiej, we wsi dochodzi do brutalnej zbrodni. Zostaje wszczęte śledztwo. Polskie ziemiaństwo, pruscy urzędnicy, konspiracyjne kręgi, rodzinne sekrety, zakazane uczucie. Kto zyska, a kto straci w tej rozgrywce?” opis wydawcy

„W cieniu twierdzy” to książka, za którą się zabrałam nie znając w ogóle twórczości autorki, co sprawiło, że nie miałam względem niej praktycznie żadnych oczekiwań – zwyczajnie cieszyłam się na literacki powrót do Torunia, a także przeniesienie się do innych, bardziej historycznych czasów. Zaczęłam czytać i mega się w nią wciągnęłam. Całość naprawdę zgrabnie napisana, w lekki sposób, niezbyt wygórowanym językiem, niezbyt skomplikowanym, aczkolwiek nie prostym czy prostackim. Pomysł na historię jest naprawdę ciekawy, a do tego całość bardzo zręcznie i zgrabnie poprowadzona, sprawiając, że nie sposób oderwać się od lektury. Niemieckie nazwy ulic i niemieckojęzyczne wstawki tylko ułatwiają przenieść się do Torunia z początku XX wieku. Do tego ciekawe postacie, który mogłyby być barwniejsze, ale jednak wciąż interesujące, a do tego miłostki między nimi. Nie ma tu prostackich i kolorowych romansów, a całość wypada naprawdę ciekawie. 

„W cieniu twierdzy” to subtelny kryminał retro z delikatnym wątkiem romansowym, który czyta się naprawdę dobrze. Ciekawa pozycja z mieszanką gatunków, historii i wątków. Nie jest to może arcydzieło wysokich lotów, ale książka naprawdę ciekawa i wciągająca. Moim zdaniem zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję, a ja z wielką chęcią sięgnę po inne książki Kamili Cudnik.


Joanna Hadzik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz