„The boy she hates” jest książką, która na długo zostanie w mojej
pamięci. Dlaczego? Bo jest niesamowitą młodzieżówką autorki Stacey Marie
Brown.
Jednak pewnego dnia wszystko się zmieni. Colton zginie w wypadku
samochodowym, a Jaymerson oraz Hunter poważnie w nim ucierpią. Od tego
czasu dla dziewczyny nic nie jest takie, jak było. Koleżanki nie wydają
się już takie fajne. Są wręcz złośliwe i wredne. Cheerleading w zasadzie
już ją nie interesuje, bycie piękną i idealną też nie.
Teraz częściej niż kiedykolwiek wcześniej widuje Huntera, a jego
spojrzenie przepełnione jeszcze większą nienawiścią nawiedza ją w
snach.”
Chciałabym zacząć od tego, że w książce pojawiło się jak dla mnie wiele
emocji. Od smutku i złości aż po uśmiech na twarzy. Bohaterów jest wiele
ale sa przedstawieni w taki sposób, że z łatwością pamiętałam kim są
dla głównej bohaterki (Jaymerson). Tak bardzo chciałabym rozbudować ta
recenzje a wiem ze nie mogę, bo wiem że wiele z was ma ją jeszcze przed
sobą.
Autorka stworzyła niebanalną fabułę, która na każdej stronie pochłaniała
mnie do reszty. Pomimo początkowo smutnych rozdziałów, książkę czyta
się przyjemnie oraz bardzo szybko. Wieloma rzeczami się zachwycałam tak
jak i tymi „terapeutycznymi” wątkami w książce. Fajnie było obserwować
również zmiany po tragicznym przeżyciu głównej bohaterki. Musiała
zostawić za sobą stare życie, które według mnie w jakiś sposób się
zmieniło. Czy na lepsze? Zostawiam wam do oceny. Wiem jedno. To wszystko
uświadomiło bohaterkę, jak bardzo powinna iść za swoimi przekonaniami
oraz wyborami.
Uważam jednocześnie, ze jest to książka dla każdego. Tym bardziej dla
rodziców bo pomaga zrozumieć jak ważne jest wsparcie dla swoich dzieci
oraz jak nie powinno się bagatelizować ich problemów. Cieszę się, że
takich książek na rynku wydawniczym jest coraz więcej.
Nie często sięgam po młodzieżówki bo bardzo niewiele z nich mnie
zachwyciło. Jednak wiem, że z piórem autorki już się bardzo lubię i mam w
planach przeczytać jej kolejne książki. Czekam z niecierpliwością na
druga części!
Dziękuję wydawnictwu Niezwykle za egzemplarz do recenzji.
Joanna Postój
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz