wtorek, 20 września 2022

Recenzja: Agnieszka Zakrzewska "Rok na końcu świata"

Czekając na drugi Tom Sagi Czekoladowej, czyli „Życie jak Czekolada", zastanawiałem się, czy on będzie tak dobrze napisany jak poprzedni, a nie jak większość podobnych pisana tylko po to, by je napisać.  Martwiło mnie, czy fabuła w niej zawarta spełni składane na niej oczekiwania nie tylko moje, ale wszystkich, którzy pokochali tę książkę za humor i naukę jaką można z niej wynieść. Ponownie w książce główną rolę odgrywa czekolada, ale w nieco zmienionej formie niż było to w poprzednim tomie. Myślę, że to głównie ona przyciągnęła czytelników, a wydarzenia w niej zawarte utwierdziły ich w tym,  że coś w niej jest magicznego. Mimo iż książkę otrzymałem dzięki współpracy z Wydawnictwem Filia to i tak jestem mega zaskoczony jej zawartością. A dlaczego? Przekonacie si,ę jeśli ją przeczytacie.

 Nie będę ukrywał, że jest to pierwsza polska autorka po którą sięgnąłem, czyli Agnieszka Zakrzewska, a która urzekła mnie swoim nietypowym podejściem do tego typu literatury obyczajowej. Przyznam się także wam, że dość późno zacząłem czytać książki, które nie są stricte związane ze szkołą, a szkoda. Od zawsze tak naprawdę gdzieś mnie ciągnęło do literatury obyczajowej, kobiecej… może to przez te filmy romantyczne, ale były ona tematem tabu, co w obecnej chwili zaczyna się  mocno zmieniać. Cieszy mnie także, że wielu autorów, polskich autorów, zaczyna pisać książki tak, by trafiały zarówno do kobiet jak i mężczyzn. Mam nadzieję, że nie jest to ostatnia pozycja tej autorki, którą przeczytam i sięgnę po kolejne jej pozycje. Mogę wam już zdradzić, iż w planach jest kontynuacja Sagi czekoladowej i to jest bardzo dobra wiadomość.

 Budowa powieści, jaka została została zastosowana przez autorkę jest niestandardowa w mojej ocenie. Posiada tak jakby dwie oddzielne części. Z jednej strony są to listy z dziennika ciotki Emilii Dobrzyckiej i związku jej życia nie tylko z czekoladą, oraz czas rzeczywisty, gdzie toczy się cała akcją związana z „Malinowa Bombonierką”.

 Listy, które są wplecione w całą fabułę  kawałek po kawałku opowiadają fascynującą historię ciotki, która mimo iż nie lubiła początkowo gotować przeszła metamorfozę, co poskutkowało otworzeniem własnego sklepu z  pralinkami. Jako młoda dziewczyna  została zmuszona by wstąpić do zakonu, w którym  poznaje przemiłą siostrę Lukrecję. Zawdzięcza jej tak naprawdę wszystko, bo dzięki niej poczuła prawdziwą miłość do czekolady. W trakcie przebywania w zakonie dostaje propozycję przeniesienia się do kolebki, w której powstaje najlepsza czekolada, do Szwajcarii, gdzie będzie pomagała w manufakturze. Tam również powstają nietypowe połączenia smaków. Niestety wyjazd nie zakończył się dla Emilii pomyślnie, ale dzięki niemu obrała nowy cel w życiu.

W czasie czytania listów, w których Nina poznaję od nowa swoja ciotkę, dzieje się dość sporo dziwnych akcji… ile ich tam było - 17? Główną z nich, a zarazem przewodnią akcją jest sprawa spadkowa o „Malinową Bombonierkę”. Dodatkowo wreszcie wyjaśnia się sprawa jej przyjaciółki Marianny lecz czy jest to w pełni dobrze rozegrane? Niby tak, lecz nie do końca. Wspólnie z Marianną zaczynają pracę nad kolejnymi nowościami, a sama jej obecność okazuję się kluczowym wsparciem w starciu z konkurencją. Ważną rolę w tej części tomu odgrywa ojciec Niny - Witold. Próbują na nowo z Aurelią rozpalić w sobie iskierkę miłości i chyba im wyszło. Splot akcji mocno namiesza w relacji Niny i Romea, w którą zamieszany będzie niestety Valentijn.

 Książka w porównaniu do poprzedniej posiada nieznaczne graficzne różnice. Wprawne oko może wypatrzeć płatki kwiatów jako jedną z nowości w czekoladowym świecie. Sprawne połączenie koloru fioletowego i białego dobrze współgra z czekoladowymi pralinkami. Napis jak w poprzedniej części jest identycznie ozdobiony, co daje taki fajny efekt, ale nie jest on już taki woow. Minusem jest użycie prawie identycznych grafik na skrzydełkach czy kopiowanie opisu autorki zamiast zamieszczenia kolejnych nieznanych faktów. I ja wiem, że to jest saga jako całość, ale to było swoiste pójście na skróty. Nie wiem czy mogę tak powiedzieć, ale na czytelników czekają prawdziwe czekoladowe fajerwerki na końcu książki. 

 Cała historia patrząc z boku jest nieco groteskowa, niczym komedia ale ma w sobie coś szczególnego. Udowadnia znów wszystkim, że życie jest jak czekolada - słodkie, czasem gorzkie, lecz także twarde niczym orzechy.  Momentami zaskakuje, szokuje, ale czasem jest jakby przewidywalne. Czy polecam tą książkę? Trudne pytanie mimo iż jest to świetna pozycja. Myślę, że jest to dobra odskocznia od ciężkich gatunków typu "mordobicia" czy "erotyki" ze względu na jej lekkość. Ale że niedługo będzie jesień, to jest to idealna książka na taki czas, by usiąść z kubkiem kakao czy filiżanką kawy chociażby od np. Baumgard Kaffee, kilkoma pralinkami i pod kocykiem przeczytać oba tomy Sagi Czekoladowej od Agnieszki Zakrzewskiej.

 

Kamil Węgrzyn

 

Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz