piątek, 12 sierpnia 2022

Recenzja: Max Czornyj "Czerwony Terror"

Traf chciał, że dostała się w moje ręce taka książka: żaden to mój obszar zainteresowań, z historii zawsze byłam noga, biografie szalonych ludzi niespecjalnie mnie interesują, a tu proszę, Włodzimierz Lenin we własnej osobie. Przeczytałam więc i noszę w głowie, bo nie do końca wiem, co o tej książce myśleć. 

„Czerwony terror” to powieść historyczna, a właściwie fabularyzowana biografia Władimira Iljicza Uljanowa, znanego dzisiaj światu jako Włodzimierz Lenin. Zanim jednak Lenin stał się Leninem, był młodym człowiekiem, chłopcem, któremu przytrafiło się – jak wielu ludziom się przytrafia – kilka osobistych tragedii: zbyt wczesna śmierć ojca, egzekucja brata – rewolucjonisty, choroba i śmierć siostry. Trochę wygląda na to, że w tych wszystkich tragicznych przejściach, a zwłaszcza w pełnej kompleksów relacji z bratem i  w poczuciu powinności wobec niego upatruje autor przyczyn tego, kim finalnie stał się Lenin. Często bowiem wraca nasz bohater pamięcią do postaci swojego brata, wyidealizowanego po śmierci, wielkiego rewolucjonisty, któremu Lenin do pięt nie dorasta. Trochę moim zdaniem na wyrost takie twierdzenia: szaleńcem można się, owszem, stać, ale można się nim również urodzić. Z różnych źródeł wynika, że za młodu Władimir niespecjalnie blisko trzymał się z bratem, nie przyjaźnił się z nim i w sumie nie wygląda na to, by był jego ideami oczarowany. Ale zostawmy to, może było i tak, że to właśnie jego spuściznę pragnął kontynuować. Co dla mnie jest bardziej istotnym wnioskiem z tego literackiego zabiegu, to fakt, że w tego typu powieści w ogóle nie można ufać autorowi. 

Taka fabularyzowana biografia ma to do siebie, że bardzo sprytnie zaciera granice (w wypadku bohaterów żyjących daleko przed nami, bardzo cienkie granice) pomiędzy faktem, a literacką fikcją. Wielokrotnie, czytając tę książkę, zastanawiałam się, czy tak rzeczywiście pomyślał Lenin, czy rzeczywiście z tego konkretnego powodu postąpił tak, a nie inaczej. Szczególnie rzutowało to w moim odczuciu na ukazanie jego relacji z małżonką: o ile polityczne i społeczne poglądy przywódcy znaleźć można w historycznych źródłach, o tyle jego osobiste relacje z innymi ludźmi, refleksje, podejście do bliskich pozostaje kwestią niedopowiedzianą, a według mnie ważną. Nie, żeby mogło to oczyścić Lenina z miana mordercy i despoty, ale jednak: wolę fakty niż niedopowiedzenia. 

Jeśli o fakty idzie: opowiada ta książka historię anty-bohatera od jego początków tuż po ukończeniu szkoły, aż po śmierć. Zawarta w retrospekcjach (jest to częściowo rozmowa Lenina z dziennikarzem, który pragnie spisać jego życiorys) opowieść przedstawia postać szaleńca, którego poglądy, poczynania, myśli nie mają sensu, nie kleją się, często są nielogiczne i powodowane zwyczajnym okrucieństwem, kompleksami, zawiścią lub poczuciem wyższości. Czornyj ukazuje Lenina jako małostkowego, zdolnego darzyć uczuciem zaledwie kilka osób w całym swoim życiu, zimnego wobec przeciętnych ludzi, obojętnego na ich los okrutnika. Jest to portret dość barwnie namalowany, ale płaski. Mam wrażenie, że gdyby autor skupił się na wybranym okresie z życia, zamiast odmalowywać tyle lat, efekt byłby może lepszy. Ogromną wadą zaś jest fakt, że zupełnie nie wybrzmiewa tu tło, a tłem jest przecież okres pierwszej wojny światowej. Dziwi mnie, że Czornyj podjął się umieszczenia fabuły swojej książki w tak rozległym okresie: jak mówić o polityce, mówiąc o wojnie światowej niewiele albo wcale?

Dużo tu wątków zaczętych, ale nieskończonych: pojawia się na chwilę Stalin, jako debiutujący w politycznym światku młodzieniec – brakuje go jednak pod koniec, a przecież wiemy, że zastąpił Lenina. Pojawia się wątek tajnego wsparcia ze strony niemieckiej – czy Lenin był niemieckim agentem? Niestety, wątek cichnie, zostaje zarzucony, a szkoda. Szkoda również, że wyciszona zostaje relacja z żoną: zupełnie przedmiotowo wykorzystana postać, finalnie niewiele wnosząca do treści i nastroju. 

Co cenię w tej książce? Na pewno fakt, że autor wielokrotnie powołuje się na fragmenty przemówień swojego bohatera, sięga do źródeł, parafrazuje oryginalne myśli. Czornyj bez wątpienia wykonał solidną kwerendę przed napisaniem swojej książki i absolutnie nie wątpię w jego erudycję i rozległą wiedzę. Sądzę również, że jest to bardzo dobra pozycja dla osób, które o Leninie wiedzą niewiele albo i nic: w sposób ciekawszy niż zwyczajna lekcja historii nauczą się co nieco na temat wielkiego głodu, zabójstwa dynastii carskiej czy powstania bolszewizmu w ogóle. Nie podoba mi się jednak, że w tak małej objętościowo książce autor chciał zmieścić tak wiele: powoduje to jedynie odhaczanie tematów, zamiast ich głębokiej analizy; skakanie po wątkach zamiast zgłębiania motywacji bohaterów. Wolałabym, by Czornyj skupił się na wybranym okresie życia Lenina, retrospekcje czyniąc jedynie elementem osobistych jego wycieczek.   

Na końcu autor czyni jasne odwołanie do aktualnej sytuacji politycznej: agresji Rosji na Ukrainę. Było chyba zamysłem tej książki, aby opisać tyranów, których maski zmieniają się na przestrzeni dziejów, a których działania przynoszą niezmiennie tragiczne skutki. To dość szczytny zamysł i szanuję go. Uważam jednak, że warsztatowo można by wiele tu zmienić. 

 

Oktawia Mościńska

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz