Tak miałam z książką "Dłoń Króla Słońca" J.T. Greathouse'a. Bardzo długo czekałam na jej premierę i jestem zachwycona tym, jak została wydana. Widać, że Fabryka Słów decydując się na wydanie książek skierowanych do młodzieży, stara się bardzo aby wygląd książki był atrakcyjny i zachęcił młodego człowieka po sięgnięcie po dany tytuł. Książka naprawdę robi bardzo duże wrażenie wizualnie.
To Wen Olcha
czy Głupi Kundel? W tej powieści widać rosnącą tendencję autorów do
umieszczania swoich fabuł w uniwersach zbliżonych klimatami do kultur
wschodu i czerpania z nich pełnymi garściami. Ja osobiście nie jestem
wielką fanką kultur azjatyckich, szczególnie Chin, Japonii itp., może za
wyjątkiem serii Materia Secunda. Muszę przyznać też, że autor "Dłoń
Króla Słońca" przez większość powieści robił wszystko, żeby mnie
znudzić.
Mamy tu podobny motyw jak w "Cesarstwo Piasku" czy
naszej przaśnej polskiej literaturze - "Wiedźminie" i "Achai" -
cesarstwa pochłaniającego inne kultury i wierzenia, chcąc je zniszczyć i
przejąć tylko to co w nich najlepsze. Podobnie jak w "Cesarstwie"
główny bohater jest "mieszańcem", jednostką o wybitnej mocy. I podobnie
jak w "Cesarstwie", wszyscy wokół sprawdzają jego lojalność. Być może
właśnie ze względu na liczbę podobieństw do czytanego przeze mnie
niedawno "Cesarstwa Piasku" oraz trwający 360 stron z 480 opis życia i
nauki Olchy spędziłam nad tą książką ponad tydzień. Czułam się znudzona i
przytłoczona powtarzającymi się motywami. Bardzo lubię opisy, jednak
cała powieść to w większości jeden wielki opis, w dodatku okraszony
przemyśleniami młodego chłopaka, którego największym pragnieniem jest
zdobycie nieograniczonego dostępu do magii. Aby to osiągnąć, potrafi
wiele poświęcić.
Właściwa, ciekawa akcja
zaczyna się dopiero powyżej tej 360 strony, te ostatnie 120 stron
pochłonęłam od razu właściwie. Na to czekałam całą powieść, stąd też
moje mieszane odczucia co do tej historii. Z jednej strony mamy bogatą w
kulturę i magię opowieść o ambitnym chłopaku, która ciągnie się
baaardzo długo, a z drugiej mamy tak porywającą akcję na końcu, że nie
możemy się oderwać i kibicujemy chłopakowi z całych sił, choć jego
motywacja nie zawsze jest dobra. Czy będę chciała przeczytać kolejny
tom? Zapewne, ponieważ zakończenie pozostawiło pewien niedosyt, książkę
przerwano w najciekawszym momencie. Mam jednak cichą nadzieję, ze drugi
tom w całości będzie tak porywający jak ostatnie 120 stron pierwszej
części serii.
Monika Banaszyńska
Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz