piątek, 29 lipca 2022

Recenzja: "Dłoń Króla Słońca" J.T. Greathouse

 Też macie tak, że kilka miesięcy czekacie na jakąś książkę, rzucacie się na nią, gdy jest a potem...no właśnie, potem sami nie wiecie co myśleć?

Tak miałam z książką "Dłoń Króla Słońca" J.T. Greathouse'a. Bardzo długo czekałam na jej premierę i jestem zachwycona tym, jak została wydana. Widać, że Fabryka Słów decydując się na wydanie książek skierowanych do młodzieży, stara się bardzo aby wygląd książki był atrakcyjny i zachęcił młodego człowieka po sięgnięcie po dany tytuł. Książka naprawdę robi bardzo duże wrażenie wizualnie. 


To Wen Olcha czy Głupi Kundel? W tej powieści widać rosnącą tendencję autorów do umieszczania swoich fabuł w uniwersach zbliżonych klimatami do kultur wschodu i czerpania z nich pełnymi garściami. Ja osobiście nie jestem wielką fanką kultur azjatyckich, szczególnie Chin, Japonii itp., może za wyjątkiem serii Materia Secunda. Muszę przyznać też, że autor "Dłoń Króla Słońca" przez większość powieści robił wszystko, żeby mnie znudzić. 
Mamy tu podobny motyw jak w "Cesarstwo Piasku" czy naszej przaśnej polskiej literaturze - "Wiedźminie" i "Achai" - cesarstwa pochłaniającego inne kultury i wierzenia, chcąc je zniszczyć i przejąć tylko to co w nich najlepsze. Podobnie jak w "Cesarstwie" główny bohater jest "mieszańcem", jednostką o wybitnej mocy. I podobnie jak w "Cesarstwie", wszyscy wokół sprawdzają jego lojalność. Być może właśnie ze względu na liczbę podobieństw do czytanego przeze mnie niedawno "Cesarstwa Piasku" oraz trwający 360 stron z 480 opis życia i nauki Olchy spędziłam nad tą książką ponad tydzień. Czułam się znudzona i przytłoczona powtarzającymi się motywami. Bardzo lubię opisy, jednak cała powieść to w większości jeden wielki opis, w dodatku okraszony przemyśleniami młodego chłopaka, którego największym pragnieniem jest zdobycie nieograniczonego dostępu do magii. Aby to osiągnąć, potrafi wiele poświęcić.

Właściwa, ciekawa akcja zaczyna się dopiero powyżej tej 360 strony, te ostatnie 120 stron pochłonęłam od razu właściwie. Na to czekałam całą powieść, stąd też moje mieszane odczucia co do tej historii. Z jednej strony mamy bogatą w kulturę i magię opowieść o ambitnym chłopaku, która ciągnie się baaardzo długo, a z drugiej mamy tak porywającą akcję na końcu, że nie możemy się oderwać i kibicujemy chłopakowi z całych sił, choć jego motywacja nie zawsze jest dobra. Czy będę chciała przeczytać kolejny tom? Zapewne, ponieważ zakończenie pozostawiło pewien niedosyt, książkę przerwano w najciekawszym momencie. Mam jednak cichą nadzieję, ze drugi tom w całości będzie tak porywający jak ostatnie 120 stron pierwszej części serii. 

Monika Banaszyńska

Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz