Otóż tytuł jest niezwykle adekwatny. Nie, nie chodzi tutaj o to, że w
pewnym kontekście zostało ono użyte w powieści. Tu słowo „fetor”
dokładnie opisuje zepsucie struktury zakonu, w którym dzieje się akcja.
Książka jest bardzo specyficzna pod względem zarówno tematyki jak i
prowadzenia narracji, dlatego nie każdemu może przypaść do gustu. Jednak
dotyka problemów, obok których nie powinnismy przejść obojętnie.
14 kobiet należących do pewnego zakonu oddaje się niespotykanym nigdzie
praktykom religijnym. Kobiety te trafiły tam, ponieważ w ich życiu
wydarzyło się coś, co pozbawiło ich życie sensu. Większość z kobiet
milczy oddając się codziennym obowiązkom. Powodem ich milczenia jednak
nie są odpowiednie śluby.
W murach zakonu mieszka także Aleks, chłopiec, który poza jednym razem
gdy się wymknął, nie widział świata zewnętrznego. Chłopiec, który zna
tylko zimne mury zakonu, surową regułę i przemoc. Siostra Tekla daje mu
odrobinę miłości, ale pewnego dnia znika. Aleks, jako bardzo
inteligentny siedmiolatek domyśla się, że w tym klasztorze dzieje się
coś bardzo złego. Tym bardziej, że odbiera tajemniczą wiadomość - ma
uratować Laurę. A to znaczy, że w zakonie są także inne dzieci.
Część narracji prowadzona jest z perspektywy siedmiolatka, bitego i
poniżanego, trzymanego w zamknięciu, a jednak bardzo mądrego i jak się
okazuje - odważnego. Bieg myśli chłopca jest odzwierciedlony w narracji.
Podejmuje on decyzję, która w efekcie doprowadzi do wydarzeń, których
nikt się nie spodziewał - a najmniej czytelnik. Powieść, choć z
informacji na okładce jest thrillerem psychologicznym, ma pewne
elementy, które sugerowałyby, że to jednak horror. Według mnie, jest ona
poniekąd pomiędzy tymi dwoma gatunkami.
Co więcej, nie spodziewałam się takiego zakończenia. Szczerze mówiąc
oczekiwałam wręcz sztampowego finału, powtarzającego się w powieściach o
podobnym klimacie. Autorka jednak całkowicie mnie zaskoczyła i szczerze
przyznam, że oczekuję na następną część. Muszę, wręcz muszę to
powiedzieć-zakończenie i wyjaśnienie formuły klasztoru spowodowały, że
czytałam z otwartą buzią. Ciekawią mnie dalsze losy Aleksa i innych
dzieci, bo bez wątpienia tej historii należy się kontynuacja. Autorka
zdradziła, że kontynuacja ukaże się być może jeszcze w tym roku bądź na
początku przyszłego roku. Jedyna rzecz, do której mogłabym się doczepić
to okładka. Uważam, że książka prezentowałaby się znacznie bardziej
mrocznie i intrygująco bez napisów na okładce. Zatem trzymam kciuki i
czekam!
Monika Banaszyńska
Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz