środa, 18 maja 2022

Recenzja: Marta Giziewicz "Kareta"

Jakież miłe zaskoczenie! Naprawdę! Zainteresowała mnie powieść Marty Gizewicz - Człowiek Pies, lecz później dowiedziałam się, że to drugi tom przygód Konrada Masternowicza. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Oficynka otrzymałam także pierwszy tom, Kareta. Bardzo się cieszę, że zainteresowałam się tą serią!

Przez wiele lat żyłam przekonaniem, że mało jest polskich, dobrych pisarzy. O tym, że się myliłam świadczy fakt, że zakochałam się w książce pani Gizewicz, a może nawet sam Masternowicz zasili szeregi tzw. „książkowych crushy”.

Kim jest Konrad Masternowicz? W teorii urzędnikiem sądowym, a z powodu wrodzonej inteligencji i talentu - doskonałym śledczym. Ma 29 lat więc jest nieco młodszy ode mnie, jednak jest błyskotliwym choć trochę pyskatym młodym mężczyzną. Zwraca uwagę kobiet i tych dobrych i jak się okazuje, tych złych.

Pod nowootwartym Hotelem Europejskim na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie ktoś odnajduje zwłoki bogatej wdowy, Agnieszki Mosińskiej. Była ona kochanką jednego z współwłaścicieli Hotelu Europejskiego. Śledztwem w imieniu policmajstra Rasnowa zajmuje się Konrad Masternowicz. Lekarz sądowy jest nieobecny, badaniem zwłok zajmują się więc doktor Duchowny i jego córka Weronika. Niebawem śledczy zostanie wezwany na cmentarz, gdzie dokona makabrycznego odkrycia. Cała sprawa owiana jest tajemnicą, a do tego te plotki o koszmarnym powozie bez koni…
Kto stoi za tajemniczą śmiercią kobiety, czy to niezdrowa konkurencja? Gdy w tym samym miejscu pojawia się kolejne ciało, sprawa się komplikuje, a na Masternowicza wywiera się nacisk, by zakończył śledztwo z braku dowodów.

Wreszcie, jaki udział w tym wszystkim ma piękna kobieta w czerwieni?

Jestem mile zaskoczona lekturą Karety. Wydarzenia mają miejsce w 1857 roku w Warszawie. Autorka przyjęła w swojej kryminalnej historii elementy literackiego gotyku, brakuje właściwie tylko strasznego zamczyska. Mamy strach, mamy damę w opresji, odważnego bohatera (wątek romantyczny bardzo udany!), mamy niewyjaśnione zjawiska, nienazwane nawet po imieniu. Są też gusła, zabobony i próby wyjaśnienia sposobem naukowym. Powieść jest pisana w formie raportów świadków i Konrada Masternowicza, oraz osobistych jego zapisków. Nie sposób nie zauważyć pewnych podobieństw do jednej z moich ukochanych książek - Draculi.
Autorka zadbała o stylizację językową tekstu, a dzięki dokładnym opisom możemy wraz z Konradem przemierzać ulice Warszawy. Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony i przeczytałam ją na tzw. „Jedno posiedzenie”. Zamykając Karetę już miałam pod ręką Człowieka Psa.

Konrad Masternowicz jest trochę jak Sherlock, a Michaił jak Watson. Cóż, nie są oni może aż tak zabójczo błyskotliwi, jednak są inteligentni, przystojni i po prostu nie sposób ich nie lubić. Czytając czułam się tak, jakbym czytała skrzyżowanie Draculi z Sherlockiem właśnie, a że obie książki bardzo lubię, szybko zachłysnęłam się historią. Pióro pani Gizewicz jest niesamowite i z pewnością szybko znajdziecie tu moją recenzję drugiego tomu, a ja będę oczekiwać kolejnych przygód Konrada Masternowicza. Bo będą, prawda?

Monika Banaszyńska 

Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz