niedziela, 24 kwietnia 2022

FILM : Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore'a"

Co mugol robi w święta wielkanocne w Polsce? Zapewne cierpi z przejedzenia. My natomiast nie siedzieliśmy bezczynnie i dzięki współpracy z wydawnictwem Agora i Kinem Helios udaliśmy się na seans Fantastycznych zwierząt: Tajemnice Dumbledore'a. 

To już trzecia część serii, w której dobrze nam znani bohaterowie kontynuują walkę ze złem nakreśloną już w poprzednich częściach. Tym razem historia raczej skupia się na bardzo skomplikowanej relacji Dumbledore'a i Grindelwalda, co moim zdaniem robi nam cały film, pokazując zarówno dwoistość ich relacji jak i to, do jak różnych wniosków doszło dwoje, niegdyś ukochanych, teraz stojących po dwóch przeciwstawnych stronach barykady mężczyzn.

Oprócz tego wątku oczywiście poznajemy dalsze losy nietuzinkowego magizoologa Newt'a Skamandera i jego grupy przyjaciół, tym razem w zmienionym składzie. Po raz kolejny musi on ratować magiczny świat robiąc przy tym nie mały bałagan wraz ze swoim zwierzyńcem. Po części zmuszony do tego przez Dumbledore'a, który związany z Grindelwaldem paktem braterstwa krwi, nie może walczyć otwarcie z Gellertem.

Dla tych, którzy chcą lub planują obejrzeć tą część by dowiedzieć się jak potoczą się losy Newta i auror Goldstein będą rozczarowani, gdyż ich histori jest tam raczej jak na lekarstwo, ale zdecydowanie więcej mamy wątku Queenie i Jacoba, który bardzo zaimponował mi w tej części swoim zachowaniem i odwagą.

Większość filmu utrzymana jest w bardziej mrocznym gatunku z wątkami psychologiczno-politycznymi. Zmiana Johnego Deppa na Madsa Mikkelsena w mojej opinii także sie do tego przyczyniła i to na zdecydowany plus. Mads jest świetny w graniu czarnych charakterów i wydaje mi się bardziej odpowiedni w tej roli niż szalony Deep wyglądający, jakby urwał się z Alicji w Krainie Czarów. Minus perułka i cylinder. Granie wariata tym samym przypadło w spadku Eddiemu Redmayen'owi, który z lepszym lub gorszym skutkiem wywołuje na naszych twarzach uśmiech. Wspomnienie sceny uwolnienia uwięzionego Tezeusza i dziwna odmiana crab dance do dziś mnie rozśmiesza.

Reasumując, na plus dla filmu zaliczyć można genialne role Jude Law jako Dumbledore'a i wspomnianego już Mikkelsena jako Gellerta Grindelwalda. Tradycyjnie już świetne zdjęcia, efekty specjalne no i dużo nawiązań muzycznych do tradycyjnych melodii znanych nam dobrze z serii o Harrym Potterze. Fajny mroczny klimat i ciekawe wątki również zaliczam do pozytywów.

Nie mniej jednak trzeba powiedzieć, że film mógł być nużący i lekko rozwlekły, a wizja kolejnych 2 części na horyzoncie może zastanawiać, co jeszcze wymyślą scenarzyści by tylko zarobić kasę.

Warto zauważyć, że przecież fani czarodziejskiego świata dobrze wiedzą jak skończy się historia Grindelwalda i nie jest to dla nikogo zaskoczeniem. Sądzę więc, że większa część widzów ogląda kolejne filmy z miłości do sagi aniżeli by dowiedzieć się, jak to się wszystko zakończy. Szkoda również, że coraz mniej mamy czarowania, a coraz więcej samego machania różdżką. To jednak moja subiektywna ocena.

Czy wybiorę się na następne części? Pewnie, że tak! Czy polecam? Oczywiście, ale gdyby wam się nie spodobało to również zrozumiem i nie będzie to dla mnie jakimś wielkim szokiem.

Ja osobiście chętnie wrócę do tej części, ale pewnie będzie to dopiero przed premierą kolejnej.


Agata Roszak


Dzięki współpracy z wydawnictwem Agora i kinem Helios.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz