poniedziałek, 28 marca 2022

Recenzja: Julia Quinn "Oświadczyny"

Z radością przyjęłam fakt, że dzięki współpracy z wydawnictwem 'Zysk I S-ka' nasze stowarzyszenie miało możliwość przeczytania kontynuacji historii rodzeństwa Bridgertonów, a dokładniej to ja miałam tą przyjemność. 

W kolejnym tomie autorstwa Julii Quinn zatytułowanym 'Oświadczyny' poznajemy historię piątego w kolejności potomka wicehrabiostwa Bridgerton. Tym razem główną bohaterką jest nie kto inny jak Eloise Bridgerton, która zarówno w książkach jak i serialu nie skradła mojego serca. Mogę nawet stwierdzić, że jej powierzchowność, wścibstwo i gadulstwo momentami mi przeszkadzało.

Ale do rzeczy bo ta książka mimo wszystko jest warta uwagi, a nawet odrobinę zmieniła moje podejście do jej głównej bohaterki. 

Sir Phillipe Crane od urodzenia był drugim z synów i nie myślał nigdy o tym, że w przyszłości przyjdzie mu zarządzać rodzinnym majątkiem. Tak się niestety dzieje, kiedy to jego starszy brat ginie na wojnie z Francuzami. Wtedy spada na niego nie tylko tytuł jak i obowiązek ślubu z narzeczona zmarłego brata. Gdyby tęgo było mało jego żona Marina, będąca kuzynką Eloise, popada po ślubie w melancholie, która po urodzeniu bliźniaków coraz bardziej się wzmaga. Gdy Amanda i Oliwier mają 7 lat ich matka umiera a Phillipe ewidentnie nie potrafi poradzić sobie z ich wychowaniem, sam bowiem dorastając nie miał w tej kwestii dobrych wzorców.

Eloise wysyła wówczas list z kondolencjami do niespełna trzydziestoletniego wdowca i tak rozpoczyna się ich korespondencja. 

Rok później panna Bridgerton stawia się o poranku w posiadłości Crane'a by przekonać się, czy jego pisemna propozycja matrymonialna jest coś warta. 

Phillipe nie spodziewał się, że stara niechciana przez nikogo panna okaże się piękna młodą damą, na której jego serce zabije mocniej. Nie wie jednak, że Eloise uciekła z domu w nocy przyjęcia organizowanego przez jej zamężną siostrę i nie mówiąc nikomu przebyła drogę do jego majątku sama, mając w planach sprawdzenie czy twarzą w twarz ich kontakt będzie równie udany co w listach. 

On również odbiega od jej wyobrażeń. Ponadto okazuje się, że przemilczał fakt posiadania potomstwa, dla którego ewidentnie szukał nowej matki. Eloise przyzwyczajona jednak do psot, w końcu dorastała z siódemką rodzeństwa, zręcznie radzi sobie z fortelami jakie zastawiają na jej drodze dwa łobuzy. 

Wydaje mi się, że dopiero wtedy Eloise tak na prawdę dojrzewa i zmienia się jej pogląd na wiele rzeczy. Przestaje być powierzchowna i pomaga swojemu wybrankowi nawiązać więzi z dziećmi, których pragnął ale nie bardzo wiedział jak tego dokonać. 

Jaka będzie reakcja pozostałego rodzeństwa na eskapadę młodszej siostry? Tego musicie się dowiedzieć przy lekturze książki. Ja mogę tylko napisać, że gdy gnani braterskim obowiązkiem Anthony, Benedict, Colin i Gregory wpadają do posiadłości sir Phillipe'a najpierw omal nie zabijają przyszłego męża siostry a następnie się z nim upijają debatując nad aparycją jednej z kelnerek pobliskiej karczmy. 

Julia Quinn nie zawodzi mnie ani na moment. Książkę czyta się szybko, bo umówmy się jest to typowe historyczne romansidło, ale ma w sobie coś co sprawia, że z wielkim zaciekawieniem sięgam po kolejne losy rodzeństwa. Jeżeli szukacie czegoś fajnego do poczytania i lubicie tego typu historię to z pewnością spodoba wam się i ta. Jeżeli natomiast czytaliście już poprzednie cztery tomy, to nie rozumiem dlaczego jeszcze nie chwyciliście po 'Oświadczyny'.



Agata Roszak


Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz