środa, 30 marca 2022

Recenzja: Jakub Kaleta "Zemsta rodziny Omletów"

A Wy co byście oddali za jeden dzień waszego dzieciństwa?

“- Marty! You've gotta come back with me!

- Where?

- Back to the future…”

Gdyby ktokolwiek dał mi możliwość powrotu do czasów dzieciństwa, szkoły podstawowej lub liceum, to nie wahałbym się ani chwili. Z pewnością oddałbym kilka lat mojego życia, które jeszcze się nie wydarzyło, ponieważ zwyczajnie czasami tęsknię za tą kompletną beztroską. 

Gdy rzucałem plecak pod biurko w piątkowe popołudnie i biegłem na dwór to spotykałem tam takie same dzieciaki jak ja. Paczka z osiedla, która wspólnie potrafiła przed blokiem rozegrać najważniejszy mecz piłkarski, bawić się w podchody, chowanego, kłócić się i godzić, oblewać wodą w Śmigus dyngus i rzucać śnieżkami w zimie. W głowie mam takie fotografie, coś na wzór tych ruchomych zdjeć z HP- jestem w jakiejś sytuacji, trwa ona moment, jest żywa i bardzo ulotna. mogą ją przytrzymać tylko przez chwilę- słyszę śmiechy, czuje temperaturę, wiatr, słońce na mojej twarzy, gdzieś biegnę… Przypominam sobie wtedy, że woda pita z osiedlowego kranu nigdy więcej nie smakowała tak dobrze, ognisko rozpalone w parku nigdy więcej nie grzało tak mocno, słodycz czereśni ukradzionych prosto z drzewa nigdy nie była tak wyraźna, a powietrze po burzy już nigdy więcej nie pachniało tak intensywnie…Cieszę się, że z dzieciństwa pozostało mi chociaż trochę zdjęć i wyobraźnia, dzięki niej łatwiej mi jest czytać i podróżować. 

Właśnie w taką sentymentalną podróż zabiera nas debiutant Jakub Kaleta na kartach swojej powieści “Zemsta rodziny Omletów”. Autor ma wprawę we władaniu piórem, ponieważ pracował jako dziennikarz, ale co dodaje tutaj smaku to fakt, że powieść nie jest zwyczajna. Dlaczego? Ponieważ ta satyryczno-przygodowa powieść obyczajowa zabiera nas do świata 10-letniego Miłoszka Omleta, a dodatkowo cała akcja ma miejsce w ciągu 24 godzin. Szybko prawda? To teraz trochę fabuły:

“10-letni Miłoszek Omlet podczas drogi powrotnej ze szkoły zostaje poturbowany przez swojego rozwydrzonego rówieśnika, Patryka Czujkę. Zbulwersowany ojciec Miłoszka poprzysięga krwawą zemstę bez względu na konsekwencje. Nie wie jednak, że małoletni rzezimieszek ma za sobą gotowych na wszystko, zdeprawowanych krewnych, którym nieobce są wymuszenia, rozboje oraz czyny lubieżne. W powietrzu wisi wojna dwóch zwaśnionych klanów o stawkę dużo wyższą niż nowy Polonez Caro. Zawiążcie spodnie z lampasami, przyciszcie „Disco Relax” i naszykujcie miskę chrupek Star Foods. Ruszamy w podróż do drugiej połowy lat 90., w samo serce wielkomiejskiej, betonowej dżungli, gdzie na ulicach rządzi prawo pięści, a w domach - prawo pasa lub kabla od prodiża.”

Ja to kupuję i jak na debiut okraszony sarkazmem to mogłoby być więcej akcji, a mniej dygresji, ale jako całość się to broni.

Autor sprawnie tworzy klimat tamtych czasów. Mamy tutaj całą listę charakterystyki tego okresu: nijakość produktów których i tak nie ma, początek nowobogactwa, marzenia lat 90-tych, podwórkowa, ale i domowa przemoc, mówiąc krótko sentymentalny i pachnący szczękowymi budami obraz “a kiedyś to było” w pełnej okazałości. Pędzimy przez świat kolekcjonowania, wymiany i handlu puszkami po napojach, opakowaniach po słodyczach i kawie, kolekcjonowania karteczek, początków Pegasusa, Famicona i mitycznych komputerów Atari, które niczym relikwie, były gdzieś schowane i tylko nieliczni mogli je zdobyć.

Historia jak mówi nam streszczenie wydawcy rozpoczyna się lekcją wychowania fizycznego. Zatarg pomiędzy dwoma uczniami kończy się zemstą na tytułowym bohaterze Omlecie. Po lekcjach nastepuje napaść, upokorzenie i pozorne zwycięstwo…  

Dopiero zaangażowanie ojca, który znowu jak to bywa w literaturze i świecie reklamy jest safandułowatym i nijakim tworem popycha akcję do przodu. Historia ta dość prężnie wciąga nas od początku i z każdą chwilą dzieje się więcej, ciekawiej i lepiej. Sporo dygresji wprowadza humor, karykaturę i przerysowanie. I teraz uwaga jak pisałem na wstępie, ponieważ na trzystu pięćdziesieciu stronach mamy wydarzenia z jednej doby, ale dzięki odwołaniom, wspomnieniom i wycieczkom, czas rozciąga się na dłuższy okres oraz pozwala lepiej poznać bohaterów. 

Są tutaj momenty zarówno gorzkie jak i te naprawdę śmieszne. Nie jest to powieść dla wszystkich, bo spotkamy tutaj dość specyficzny język oraz pewien zabieg fabularny, który nie ułatwia czytania. Natomiast świat byłby nudny, gdyby wartościowe książki czytało się łatwo. 


Maciej Kucab


Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz