niedziela, 20 lutego 2022

Recenzja: Magdalena Żelazowska "Nowy Jork opowieści o mieście"

Zdecydowanie nie jest to opowieść mieście!

Na portalu @polacyniegesi mamy swoje grupy na FB, w których dokonujemy “podziału” książek do recenzji. Z reguły każdy z nas ma wybrane swoje gatunki i nie mamy większych trudności z porozumieniem się jaką powieść i które z nas bierze na tapet. Gdy pojawił się ten tytuł, ja ze zręcznością gimnastyka rzuciłem się na okładkę. Jakże mógłbym odmówić sobie reportażowej wycieczki do Nowego Jorku- miasta symbolu, miasta, w którym Kevin umykał rabusiom, Leon zawodowiec i Matylda szukali hotelu, a Avengersi ratowali świat? Jakże mógłbym odmówić sobie ponownego stanięcia na amerykańskiej ziemi po ponad 8 latach- gdy pierwszy raz odwiedzałem krewnych nie widzianych kilkanaście lat, którzy opuścili Polskę w zwyczajnej wyprawie po lepsze życie, tak samo jak kolonizatorzy tego miasta dobrych 300, 200 i 100 lat temu.

Najpierw kilka słów o autorce. 

Dziennikarka, pisarka, podróżniczka. Entuzjastka świata i ludzi. Autorka powieści Zachłanni o pokoleniu zwanym tzw. słoikami oraz Hotel Bankrut o kryzysie ekonomicznym. Pisze artykuły dla wielu polskich mediów podróżniczych, prowadzi swojego IG @zelazowska.pl oraz blog zgubsietam.pl, w wolnych chwilach piję kawę na Manhattanie i robi całkiem ładne zdjęcia. 

Co z kolei znajduje się w jej najnowszej książce? Trzydzieści smakowitych rozdziałów, które niczym czerwone jabłko, ociekają słodkim sokiem, gdy je pochłaniamy. Miękkie pióro i znakomicie melodyczne teksty skrzętnie opisują Nowy Jork na trzech płaszczyznach:

  1. Z perspektywy autorki- czego ona tam doświadczyła i co ją oczarowało, a co zniesmaczyło, zdziwiło oraz zaszokowało.
  2. Z perspektywy nowojorczyków- mieszkańców świata i czarodziejskiej mieszanki dosłownie wszystkich kultur.
  3. W mojej ocenie z najciekawszej trzeciej, czyli ujęcia typowo historycznego, do granic możliwości napakowanego ciekawostkami.

Nie zrażajcie się tym rozkładem, bo autorka tak jak wspominałem ma doskonałą umiejętność opakowywania pozornie prostych informacji w błyskotliwe wnioski. Bo czy my Polacy zgodzili byśmy się dzielić mieszkania ze szczurami i karaluchami, wystawiając tym pierwszym pomnik? Czy przyznamy, że kawa oprócz funkcji pobudzenia jest naszym określeniem statusu społecznego i czy lubujemy się w grzebaniu w starociach tak bardzo, aby zrobić z tego sport narodowy? Takich dylematów mamy zdecydowanie więcej. 

W czym ta książka jest bogatsza od podobnych sobie? Myślę, że jest to maszyna zmian lub hipersoniczny samolot. Zaczynasz od pierwszego zdania, akapitu, strony i jesteś już po chwili w nowojorskim metrze, idziesz Piątą Aleją, patrzysz na Waldorf Astoria ( to ten hotel, w którym król Zamundy Jaffe Joffer zatrzymał się by ratować swojego syna z objęć miasta ) lub spacerujesz Central Parkiem. 

Ja kupuję taki styl i sposób podróży, który serwuje nam autorka co więcej, to nie jest opowieść o mieście, ale o stylu życia, o społeczności i o tym co tworzy tożsamość tego skrawka ziemi kupionego od Indian za 60 holenderskich guldenów. 

Czy warto kupić i uciec do USA? No pewnie. A jak nie będziecie mieli dość, to odsyłam was do pięknych zdjęć autorki na jej social mediach. 



Maciej Kucab


Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz