środa, 1 grudnia 2021

Recenzja: Reza Aslan "Bóg. Ludzka historia religii"

Miałam okazję, dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak, przeczytać książkę Rezy Aslana pod tytułem „Bóg. Ludzka historia religii”. I o ile wydawałoby się, że tytuł jej mówi wszystko, to – podobnie jak samo pojęcie – nie mówi nic. Bo czym, kim jest Bóg, w którego wierzymy, za którego się zabijamy, do którego się modlimy, przed którym drżymy, albo którego nie uznajemy? Jaką postać, formę przyjmuje Bóg, jaką przyjmował w przeszłości, i – o zgrozo – jaką przyjmie, gdy nas już nie będzie? Czy Boga można definiować? Czy można go namalować albo wyryć w skale? Skąd wiemy, że występuje w trójcy, a nie na przykład w duecie, dlaczego wierzymy, że objawił się w gorejącym krzaku albo że obiecuje sowite nagrody swoim wyznawcom? I co najważniejsze: czy to Bóg stworzył człowieka, czy człowiek wymyślił Boga?

„Gdyby byki i konie, i lwy posiadały ręce i mogły nimi malować i dzieła tworzyć, jak ludzie, to konie malowałyby postacie bogów podobne do koni i takież im ciała dawały, byki podobne do byków, takie dając im kształty, jakie dany gatunek właśnie posiada”

-Ksenofanes z Kolofonu, krytyk religii starożytnej Grecji (Cytat pochodzi z książki)

Na takie pytania, między innymi, odpowiada (lub nie) Reza Aslan, czyli badacz religii, który ma za sobą już kilka pozycji zmagających się z religijnymi rozterkami. Sięgnęłam po tę książkę z chęcią, bo ciekawi mnie historia religii – ale właśnie taka: nie za długa, nie wymagająca specjalnych studiów, taki skompresowany przegląd największych religii świata. Czy to pobieżne i laickie podejście? Być może. Ale przecież nie musimy być specjalistami w każdej dziedzinie, prawda? Sięgnęłam więc po tę książkę i oto zaskoczenie już na samym wstępie. Otóż wydanie (skądinąd bardzo ładne i estetyczne!) tej książki liczy sobie 300 stron (bez Indeksu). Sama jednak właściwa treść kończy się na stronie 173, a resztę stanowią bibliografia i niezwykle rozbudowane przypisy. Czyta się więc dość trudno z dwóch powodów. Po pierwsze: sam temat prosty nie jest i wymaga ogromnego skupienia. Po drugie: jeżeli jedną trzecią grubości książki stanowią przypisy, to należy się im uwaga – a więc czytając, raz po raz przerzucamy kartki i doczytujemy obfity komentarz, uzupełniający treść. Mimo jednak tych drobnych w sumie niedogodności, książka jest godna polecenia z wielu względów. 

Przede wszystkim zbiera i porządkuje fakty, które wypada znać, gdy się w ogóle chce dyskutować o historii religii. Od czasów człowieka pierwotnego – Adama i Ewy, jakkolwiek ich widzimy, aż po powstanie Islamu, opowiada barwną, pełną szczegółów historię tego, jak człowiek poszukiwał czegoś większego niż on sam, ale na swój obraz i podobieństwo. Czy brzmi jak bluźnierstwo? Niekoniecznie. Książka ta pozwala bowiem na otwarcie umysłu i chwilowe odczarowanie mitu o magicznym stworzeniu człowieka przez Boga. Dopuszcza więc naukę, która wchodzi tu głównymi drzwiami i zaprasza do współistnienia duszę, której istnienia nie tylko nie podważa, ale wręcz próbuje udowadniać. Zwraca uwagę, że na przestrzeni wieków człowiek poszukiwał tego, który by wyjaśnił, uzupełnił i uwypuklił istniejący wokół świat. Nie zaprzecza to bynajmniej idei Boga, przeciwnie: pokazuje, że dzięki niemu życie człowieka zawsze nabierało sensu i zyskiwało moralny barometr, dzięki któremu łatwiej było się dowiedzieć, jak właściwie żyć.

Poza tym książka ta próbuje rozliczyć się z wieloma mitami, w które wierzymy do dziś, a które – jeśli nie będą odczytane symbolicznie – drwią z naszego rozumu. Mnie też, podobnie jak autora, od zawsze nurtowała zagadka: dlaczego właściwie Bóg pozwolił Adamowi i Ewie rwać owoce z drzewa poznania, skoro potem ich za ten czyn ukarał? Dlaczego pytał: Gdzie jesteście? skoro wiedział, że się ukryli, bo doznali uczucia wstydu i mieli świadomość złego występku? Czy Bóg jest więc złośliwcem, który „wodzi na pokuszenie”? Dlaczego Bóg miałby być złośliwy? A starotestamentowy Bóg – dlaczego jest takim okrutnikiem? Często zapominamy, albo nawet nie mamy świadomości, jak różne oblicza przyjmował na przestrzeni dziejów ten, w którego nieskończone miłosierdzie, sprawiedliwość i mądrość wierzą ludzie. Tymczasem Bóg nie zawsze przyjmował postać starca z siwą brodą, ba, na samym początku miał postać zwierzęcej hybrydy z ogromnym penisem – i żadne w tym bluźnierstwo: ot, historia. Ludzka historia religii.

Co jeszcze zwróciło moją uwagę, to postać narratora – autora. Nie ukrywa się on wcale ze swoimi poglądami, odwrotnie, wspomina swoje zmagania z religią i zresztą wieńczy książkę własnym na nią poglądem. Potrafi jednak snuć opowieść w sposób nienarzucający nikomu jego własnych wierzeń, co cenię. Trudno się rozmawia o religii. Nie wszyscy potrafią.

Komu polecić taką książkę? Na pewno tym, którzy mają oczy otwarte i nie boją się konfrontować swoich wierzeń z krytycznym spojrzeniem. Bo nie ma tu na pewno głosów obraźliwych ani negujących, jest wyłącznie rozszerzenie naszej niewiedzy, rozjaśnienie umysłu i dyskusja na temat faktów. Poleciłabym ją też tym, którzy religię negują, nie wierzą wcale; gnostykom i ateistom jednocześnie. Jak podczas czytania innych naukowych pozycji, tak samo i tu nie ma właściwie znaczenia, jakiej jesteśmy wiary czy niewiary. To książka, która o to nie pyta i która tego nie podważa, jedynie zbiera w całość historyczne fakty i na ich podstawie przedstawia obraz. Dla mnie był to obraz miejscami trudny w odbiorze, ale spójny. Cieszę się, że mogłam go doświadczyć.

Gdybym miała pisać o wadach, skupiłabym się wyłącznie na wspomnianej na początku konstrukcji przypisów, która trochę jednak utrudnia odbiór. Dla dzisiejszego człowieka, nauczonego liniowości, z problemami w skupieniu uwagi, takie dystrakcje mogą stanowić nie lada przeszkodę w odbiorze trudnej treści. Może jednak to tylko moje spostrzeżenie, mój problem; być może innym czytelnikom nie stanie to na przeszkodzie. Sama książka jest pięknie wydana, ma twardą oprawę i wygląda naprawdę estetycznie. Podsumowując, „Bóg. Ludzka historia religii” może być całkiem sympatycznym prezentem – zwłaszcza świątecznym! 


Oktawia Mościńska



Książka otrzymana w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem Znak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz