Dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak kolejna książka o przygodach Paddingtona za nami. Tak za nami. Czytałam ja w towarzystwie moich dzieci.
Każda książka autorstwa Michaela Bonda, wywołuje uśmiech na twarzy. Historie opisane w tym tomie są tak niesamowite i zabawne nie dziwię się się, że moje dzieci je uwielbiają. Do każdej drzemki musi być kilka kartek z Paddingtona.
W tej części spotykamy się z misiem podczas pikningu na rzece, wyjścia do kina czy troskliwego zajmowania się rodziną w czasie choroby. Każda z tych siedmiu opowieści jest niezwykła. Pokazują nam jak silnie związana jest rodzina Brownów z Paddingtonem.
Dla misia każdy kolejny dzień jest nową przygodą i ciągłą nauką czegoś nowego. Nigdy nie przestaje się uczyć. Dzięki niebywałemu szczęściu z każdej dość kłopotliwej sytuacji udaje mu się wyjść bez szwanku. Ponadto skrada kolejnych nowo poznanych osób w tym Króla Marmolady czy za bezcen wylicytować cenne antyki.
Jest to zdecydowanie jak poprzedni tom , książka którą warto mieć w swojej biblioteczce. Jest on ponadczasowy i u nas zadomowił się na dobre.
W tej części zapadł mi w pamięć jeden cytat odnośnie pochwały pani Bird, która mało kiedy kogoś chwali. Bardziej doceniamy rzadko udzielane pochwały ale szczere niż częste, które mało mają wspólnego ze szczerością.
Ten tom tak jak poprzedni został zaopatrzony w ilustracje w wykonaniu Peggy Fortnum a okładka w cudowny wizerunek misia. Ten egzemplarz został wydane w twardej oprawie i idealnie współgra kolorystycznie z poprzednim.
Kończąc pisać ten tekst jestem ponownie ciągnięta za rękaw i proszona o czytanie "Paditona". Od teraz nasze wieczory nie będą nudne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz