środa, 20 października 2021

Recenzja: Anne Frasier "Znajdź mnie"

Dziękuję wydawnictwu MUZA za egzemplarz do recenzji.

Reni Fisher córka seryjnego mordercy Benjamina Fishera. Ma trzydzieści osiem lat jest byłą agentką i profilerką FBI, obecnie zajmuje się garncarstwem na pustyni. Chce zapomnieć o ojcu i przeszłości, czuje się współwinna temu co robił jej ojciec, ponieważ wykorzystywał kilkuletnią dziewczynkę jako przynętę.

"Ludzie często pytali Reni, jak to jest być córką seryjnego mordercy. Nie miała do nich pretensji o to, że są ciekawi. Czasami, by powstrzymać ich od zadawania kolejnych pytań, odpowiadała, że okropnie. Wystarczyło to jedno słowo, żeby uciąć temat."
Benjamin Fisher po trzydziestu latach postanawia współpracować z policją i wskazać miejsca gdzie zakopał ciała swoich ofiar. Sprawę prowadzi detektyw Daniel Ellis, który ma w tym wszystkim ukryty motyw. Jego matka również zaginęła bez śladu lata temu. Warunkiem Benjamina do współpracy jest obecność jego córki Reni, z którą nie miał kontaktu od lat.
"…Dziwnie było przenieść się myślami do tamtego dnia. Do tej pory zupełnie o nim nie pamiętała. Teraz znów czuła pod palcami ostre krawędzie kamyka, który ściskała w dłoni … "
Jak potoczą się losy Reni i Daniela?
Jaki udział w tym wszystkim ma Matka Reni i niejaki Maurice ?
"Kochał rodzinę, przyrodę, zachody słońca i zwierzęta. Zapewnił córce idealne dzieciństwo i ją uwielbiał. Kochał i był kochany."
Skupcie się na czytaniu tej książki, bo dzieje się tam bardzo wiele. Jest dużo retrospekcji co pomaga odnaleźć się w wątku. Jest bardzo zagmatwana, ten z tym, a tamta z tamtym, zbędne opisy które męczą. Nie potrafię zrozumieć działania żadnego z bohaterów, rodzice którzy skrzywdzili dziecko i to celowo dla własnych potrzeb... Dziecko które mimo wszystko idzie za tymi rodzicami jak ślepiec... Detektyw który prowadzi własne śledztwo pod przykrywką innego... Nie mogę tego pojąć, moja głowa tego nie ogarnęła.
"To wszystko było jednak znacznie bardziej skomplikowane, ponieważ Reni w głębi duszy wciąż pamiętała łączącą ich miłość, a także szczególną więź między ojcem a córką, z której wywodziły się najgłębsze, najbardziej pierwotne uczucia. A złe uczynki - niezależnie od tego, ile Reni przeżyła lat i ile wcieleń, które miały jej pomóc wyrwać się z cienia ojca - nie były w stanie zamazać wspomnień kochanej osoby."
Niestety książka mnie nie porwała, a wręcz mogę stwierdzić, że się męczyłam czytając. Mam coś takiego, że mimo wszystko staram się nie zniechęcać i szukać pozytywów, żeby ukończyć daną książkę. Nie mam żadnej pozycji którą bym zaczęła i nie skończyła. Wszystkie książki przeczytam mimo, że mi się nie podobają i są męczące.
„…pustynia Mojave to najrozleglejsze pole śmierci na terenie całych Stanów Zjednoczonych”.
Nie wiem czy sięgnę po drugą część. Może to być kolejna strata mojego czasu, a jest tyle innych ciekawych i wartościowych książek do przeczytania. Oczywiście nie mam na celu zniechęcać was do czytania, bo cytując klasyka " Opinia jest jak dupa: każdy ma własną" - Stephen King
 
Monika Mydlarz 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz