wtorek, 27 września 2022

Recenzja: Diana Gabaldon "Jesienne werble"

Jesteście jeszcze przed kolejnym tomem Diany Gabaldon i jej serij Obca? Zastanawiacie się, czy ruszyć "Jesienne werble" czyli czwartą książkę z kolei? Jeżeli uwielbiacie przygody Jamiego i Claire, na pewno tom 4 was nie zawiedzie! Dzięki współpracy Stowarzyszenia Polacy nie gęsi oraz wydawnictwa Świat Książki mogłam przeczytać ten 1000- stronicowy tom.
Historia Claire i Jamiego dotarła w poprzednich tomach prosto do Ameryki Północnej. Tutaj więc, a dokładniej ujmując w 1768 roku w Karolinie Północnej małżenstwo osiedla się, buduje swój wymarzony dom i zakłada farmę Fraser'ów. Mimo świadomości Claire o wydarzeniach w Stanach Zjednoczonych, które mają nastąpić w najbliższym czasie, para wraz z przyszywanym synem Ianem wiedzie nie zawsze idealnie, spokojne życie.
Zarówno w poprzednich jak i w tym tomie mamy podział książki na dzieje bohaterów w latach XVIII jak i XIX. Niemniej jednak tym razem autorka wprowadza nam nową parę bohaterów, a ich losy są równoległe względem siebie. Brianna i Roger, bo to właśnie o nich mowa, którzy spędzają święta w Szkocji w 1969 roku natrafiają na zapiski dotyczące rodziców dziewczyny. Gdy Brie dowiaduje się o pożarze na farmie Fraser'ów nie zastanawiając się długo postanawia przemieścić się w czasie, odnaleźć rodziców i ostrzec ich zanim dojdzie do tragedii. W tym celu córka Claire i Jamiego udaje się do tajemniczych kamieni by za ich pomocą przenieść się do XVIII wieku. 
Gdy tylko do Rogera dociera, co zrobiła młoda panna Fraser, również rusza za nią  Tom czwarty jest zupełnie inny niż wcześniejsza "Podróżniczka" czy "Uwięziona w bursztynie". Znacznie tu mniej wątków stricte historycznych, choć nadal trzeba podkreślić geniusz Gabaldon w reaserchu, jakiego dokonywała na potrzebę każdej z książek. "Jesienne werble" uspokajają się pod względem tzw. "rzucania bohaterów" gdzie się da.
Dużo świeżości wprowadza dodanie drugiej głównej pary (Brianna i Roger), która ma zupełnie inny vibe - bardziej przyjacielski, z dużą dozą dystansu i poczucia humoru. Zdecydowanie odbiega on od momentami nienaturalnie napuszonego przedstawiania pary Jamiego i Claire.
W tej części po raz pierwszy Brie spotyka swojego biologicznego ojca twarzą w twarz i choć ich pierwsze spotkanie jest zupełnie niespodziewane, to ich relacja tworzy się i rośnie w wolnym tempie. Kolejny raz ukłon w stronę autorki ponieważ świetnie przedstawiła ten wątek obrazujac również walkę, jaka odbywa się w Briannie między wiernością dla Franka, który przez całe jej dotychczasowe życie był dla niej figurą ojca idealnego, a Jamiem, którego coraz lepiej poznaje.
Tom czwarty pełen jest wzruszeń i na nowo wciąga w pogmatwaną momentami historię więc polecam Wam go serdecznie! Dajcie znać czy czytaliście "Jesienne werble" ? A może rzuciliście serię po ostatnich tomach? Ja cieszę się, że czytam dalej. Już niedługo recenzja kolejnego tomu więc zostańcie z nami! :)

 

Agata Roszak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz