wtorek, 9 sierpnia 2022

Recenzja: Melissa Darwood "Niezdobyta"

Nie należę do grona wielbicielek wspinaczek wysoogóskich, jednak widząć możliwość przeczytania kolejnej książki autorstwa Melissy Darwood nie mogłam oprzeć się pokusie.

 Z twórczością autorki miałam okazję zapoznać się przy okazji jej debiutu, dlatego tym chętniej sięgnęłam po coś nowszego. Co z tego wynikło? Sami się przekonajcie.

Julka jest dziennikarką, która marzy o pisaniu czegoś bardziej ambitnego niż lekkie poczytajki dla zmęczonych rutyną mam. Gdy dostaje wytyczne od szefowej aby napisałą coś o himalaistach decyduje się na tajemniczego JJ. Co z tego wyniknie i jaki sekret skrywa Jeremi?

Książka jest wznowieniem dwutomowego wydania "Niezdobytej" w wersji jednotomowej z dodatkiem.
Czy mnie zachwyciła? Początkowo miałam lekki opór aby wgryźć się w opisywaną historię, jednak po przeczytaniu kilku rozdziałów nie byłam w stanie się oderwać. Książka może wydawać się kolosem, w końcu ponad 600 stront o coś to dla wprawionego czytacza nie stanowi  problemu. Mi lektura zajęła około dwa dni więc stosunkowo nie dużo.

W opisywanej historii nie zabraknie zapierających dech w piersiach opisów, rodzinnych tajemnic, pokonywania własnych słabości czy też dramatycznych scen oraz tych romantyczno-erotycznych. Chociaż książka kreowana jest na romans, to jednak nie znajdziemy tutaj licznych erotycznych scen, wręcz przeciwnie, dzięki czemu można wczuć się bardziej w emocje bohaterów i ich problemy.

Jeśli opisy, zwłaszcza gór i tematyka z nimi związana nie jest w kręgu twoich zainteresowań, a po lekturze oczekujesz dużej ilości scen typowo spicy, to ta książka nie jest dla ciebie. Jednak, jeśli po powieści, nawet romansie oczekujesz czegoś więcej niż scen porno, to gorąco polecam.

Autorce udało się w genialny sposób wykreować zarówno główne postaci jak i te poboczne, dzięki czemu całość idealnie się dopełnia i nie sposób oderwać oczu podczas lektury. Jest to jedna z książek, którą na pewno komuś polecę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz