Igor Brudny to gość, który przyciąga kłopoty. Bo jak inaczej nazwać to, że kilkanaście ostatnich miesięcy jego życie wisiało na włosku kilkukrotnie? Echa przeszłości wciąż wracają i prześladują Igora, powodując, że choć chciałby odpocząć, zwyczajnie nie ma takiej możliwości. Przeszłość nie odpoczywa, tylko ściga Igora już po raz piąty.
Ta sprawa jest jednak inna, a
Igor choć podejmuje się zadania cały czas czuje, że nie powinien tego
robić, bo...czuje, że poszukiwany osobnik tak naprawdę nie robi nic
innego niż to, co powinno się wydarzyć już dawno temu. Wymierza
sprawiedliwość tym, którzy na to zasłużyli.
Znów
się to stało - dałam się porwać całkowicie historii kryminalnej, która
mnie zaskoczyła, a jednocześnie w tym przypadku chyba bardziej niż
Igorowi kibicowałam ściganemu w tej części...przestępcy? A może było to
ramię sprawiedliwości?
Poglądy polityczne autora/Igora
pokrywają się z moimi, dlatego czytając książkę wyobrażałam sobie, że to
się dzieje, bo to mogłoby się wydarzyć naprawdę. Być może wtedy co
niektórzy by przejrzeli na oczy.
Nie mogę wam
tej książki nie polecić. Przemysław Piotrowski zapewnia świetną zagadkę
kryminalną, unikalnego bohatera i dreszczyk emocji. Rzadko się zdarza,
aby podczas czytania kryminału czytelnik stał po stronie oprawcy.
Przemysław Piotrowski zgrał na emocjach, dał do myślenia. Igor powinien
jednak trochę odpocząć,bo jak tak dalej pójdzie, więcej się nie spotkamy
z genialnym komisarzem Brudnym!
Monika Banaszyńska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz