poniedziałek, 6 czerwca 2022

Recenzja: Wojciech Wójcik "Trzecia szansa"

 

Jak często zdarza się wam, że ponad 600 stronicową książkę czytacie w jeden dzień? Mi niezwykle rzadko, a tak było z „Trzecią szansą” Wojciecha Wójcika z wydawnictwa Zysk i S-ka, którą Polacy nie Gęsi objęli patronatem.

I to był dobry ruch. Warto wspierać autorów i książki, które są naprawdę dobre! „Trzecia szansa” pochłonęła mój umysł tak, że czytałam w każdej wolnej chwili, żeby tylko poznać rozwiązanie zagadki. 

 Na warszawskich cmentarzach dochodzi do dwóch zabójstw. W obu przypadkach ofiary zostają zamordowane precyzyjnym strzałem z karabinu snajperskiego w tył głowy. Śledczy nie potrafią znaleźć związku między morderstwami. Młoda policjantka, Karolina, która niedawno przeniosła się z Mazur do komendy stołecznej proponuje, aby sprawdzić powiązania nie między ofiarami, a zmarłymi, przy grobach których zostali postrzeleni. Policja prosi o pomoc wykładowców z Uniwersytetu Warszawskiego, który oddelegowuje do pracy doktoranta Krzysztofa, którego kariera naukowa dzięki jego własnym wybrykom chyli się ku rychłemu upadkowi. Karolina i Krzysztof, każdy według własnych możliwości, rozpoczynają żmudne grzebanie w przeszłości. Czy uda im się rozwiązać zagadkę i schwytać Snajpera z Cmentarza?

Nie powiem wam, jak się kończy powieść, za to powiem wam coś innego - jeśli lubicie kryminały z elementami thrillera, dreszczowca - to koniecznie musicie przeczytać tą książkę.

Bohaterowie wykreowani przez autora są niezwykle ciekawi i tacy…ludzcy. Szybko zaczynamy ich lubić i sympatyzować z nimi, a naturalność ich zachowania i rozmów sprawia, że są oni jakby…znajomi. Szczególnie polubiłam się z Krzysztofem, którego reakcje są bardzo spontaniczne i naturalne. Ma on również specyficzne poczucie humoru.

Sama zagadka kryminalno-historyczna całkowicie mnie pochłonęła. Znacie mnie - dajcie mi obojętnie jaką książkę gdzie będzie grzebanie w historii, archiwach, stare zdjęcia - biorę w ciemno. Ponadto autor doskonale manewrował w historii i korzystając ze znanych instytucji tak bardzo uwierzytelnił swoją historię, że w pewnym momencie zaczęłam sprawdzać w Internetach, czy aby na pewno tą historię wymyślił. Każdy kto kiedykolwiek czytał książki o XX-leciu międzywojennym, bądź przeglądał ówczesną prasę spotkał się z niesamowitymi historiami, które były prawdziwe. Mimo to opisana zagadka jest w mojej opinii najsłodszym kawałkiem tego literackiego tortu.

Siłą rozsądku powstrzymałam się przed pójściem do biblioteki i wygrzebaniem innych książek pana Wójcika. Chcąc nie chcąc, czeka na mnie kolejka książek, a jest spora szansa, że przepadłabym w zagadkach autora. 


Dziękuje jeszcze raz wydawnictwu Zysk i zachęcam do przeczytania tej powieści. Mocne wrażenia gwarantowane.

 

Monika Banaszyńska


Książka otrzymana w ramach współpracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz