niedziela, 26 czerwca 2022

Recenzja: Patricia Briggs "Wilczy trop"

Książkę Patricii Briggs od Fabryki Słów dostałam przypadkiem, zamiast Macieja, ale jak dotąd nie zawiodłam się na wydawanych u nich powieściach. Było to także moje pierwsze zetknięcie z Urban Fantasy i książką o wilkołakach. 

Anna jest uległą wilczycą, którą skutecznie maltretowano, aby zmusić ją do uległości. Anna się dostosowała, poniżana, gwałcona, bita, ale nigdy do końca nie straciła w sobie iskry buntowniczki. Kiedy więc zaalarmowana zdjęciem w gazecie postanawia się skontaktować z przywódcą wszystkich wilkołaków w Ameryce Północnej nie podejrzewa, że jej życie i pozycja ulegną takiej zmianie. Bo ona nie była uległą wilczycą - była Omegą i znalazła swojego Alfę.

Jest to faktycznie typowa książka dla młodzieży. Choć czytanie jej zajęło mi tzw. „jedno posiedzenie”, to przy około 100 stronie zastanawiałam się, czy nie odłożyć tej książki. Bohaterka jest dziwna i trudno ją polubić, właściwie to jej nie lubię. Bardziej polubiłam Charlesa choć on też nie jest porywającą postacią. Dopłynęłam jednak do brzegu tej powieści, bo nie mam w zwyczaju porzucać czytanej lektury, nawet jeśli mi się nie podoba. Książka mnie nie wciągnęła, nie porwała w ogóle. Zdaje się, że wyrosłam z młodzieżówek już dawno temu i nie uległam fascynacji wilkołakami. Nie będę kontynuować czytania serii, mimo wszystko dziękuje za egzemplarz, ponieważ czytanie różnych gatunków pozwala mi formować mój własny gust literacki.
Książka ta bardzo pasuje do czasów, kiedy nastolatki szalały za „Zmierzchem” i całą tą zgrają, i jest to doskonała pozycja dla fanów serii Meyer. Zadowoleni będą także fani wilkołactwa i krajobrazów Montany.

Monika Banaszyńska 

 

Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz