środa, 22 czerwca 2022

Recenzja: Kurt Vonnegut "Hokus-pokus"

Przeczytałam, dzięki uprzejmości wydawnictwa Zysk i Ska, książkę Kurta Vonneguta pt. „Hokus – pokus”. Bardzo to była przyjemna lektura i właściwie przypomniała mi, za co kiedyś niesamowicie polubiłam tego amerykańskiego pisarza: a polubiłam go za czarny humor, cięty język i inteligentnie prowadzoną narrację.

Bohaterem książki jest Eugene Debs Hartke, weteran wojny w Wietnamie, spisujący swoje wspomnienia. Jako były nauczyciel, żołnierz i wychowawca więzienny, podsumowuje otaczający go świat, a w nim także swój udział, w sposób nader cyniczny i błyskotliwy. Dużo czasu zajmuje mu ustalenie, z iloma kobietami miał romans, tyle samo poświęca go również na policzenie, ilu ludzi zabił na wojnie. Ta ironiczna, zgorzkniała i złośliwa postać ocenia wszystko i wszystkich naokoło siebie, nie umniejszając również swojej roli w systemowym niszczeniu świata. Czytałam i myślałam sobie, że wymyślając taką figurę, jak Hartke, autor stworzył sobie imponujące pole do krytykowania nie tylko wojny czy więziennictwa, ale też rządzących, stanowiących prawo, całego systemu w ogóle. Jest więc ta książka zjadliwą krytyką i głupoty, i nadmiernej inteligencji, wyrachowania, bezwzględności i chorobliwego posłuszeństwa. Ustami Eugene’a Hartkego Kurt Vonnegut – jak to ma w zwyczaju – wyraża swoje, nierzadko niepopularne i niepoprawne, poglądy na współczesny świat.


Czego się spodziewać po tej książce? Otóż wydana pierwotnie w 1990 roku, wcale nie straciła na aktualności. To ma do siebie proza najwyższych lotów (i chyba dobra sztuka po prostu), że obroni się po dwudziestu, trzydziestu latach i przemówi tak samo dźwięcznie i głośno. Jest tu wartka, ciekawa fabuła, będąca pretekstem do przemycenia refleksji na temat kondycji świata i człowieka, ale też dobra sama w sobie, jako historia. Jest barwny, interesujący, zabawny, irytujący bohater. Jest ciekawe tło historyczne. Czego jeszcze trzeba?


Podobno Kurt Vonnegut czuł się za życia niedoceniony. Nie wiem, czy rzeczywiście taki był: wiem jedynie, że był pisarzem jedynym w swoim rodzaju. Próżno szukać drugiego z takim językiem, z taką zdolnością w operowaniu żartem, ironią, ale też refleksją i w tym wszystkim bardzo ujmującego, wzruszającego momentami. Czyta się Vonneguta tak samo dobrze jak przed laty, jeśli więc był niedoceniany za życia, jak uważał, można wciąż docenić go po śmierci, kupić piękne wydanie z Zysk i Ska i przeczytać je, oddając się przyjemności obcowania z prozą najwyższej próby.

 Oktawia Mościńska

 

Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz