Kamper też ma szereg niebywałych zalet - jest stary, lekko rozklekotany i rozwalił się w trasie, ale to nic. Nowego nie dostaną na zamianę więc trzeba sobie radzić.
Mieli jechać nad morze, ale coś się nie udało, gdzieś plan nie wypalił i tym samym kierunek jazdy został zmieniony.
A te wszystkie przygody nadszarpują już i tak naciągnięte jak postronki nerwy Mamy. Kot jechał na dachu, pies ubłocony, mikrołazienka zalana, pomylone kierunki i postój pośród niczego - jak tu się nie denerwować? Dzieciaki natomiast bawią się wcale nieźle!
To dopiero połowa przygód Leo! A wiecie co dalej? Ja wiem, ale Wam nie zdradzę, bo serio - sami musicie przeczytać, co nawywijał i jak potoczyły się wakacje w kamperze. Książka jest przezabawna i uważam, że autorka świetnie oddała sposób myślenia dziecka, co widać chociażby w budowie językowej książki. Leo jest chłopcem, który jak każdy dzieciak coś kombinuje i knuje, zawsze ma coś za uszami i w dodatku nie da się go nie lubić! Choć ja pewnie byłabym sama taką nerwową mamą jak mama Leo, gdyby mój młody był takim asem, ale w sumie - jeszcze wszystko przede mną!
Najlepszą rekomendacją niech będzie fakt, że gdy kończyliśmy czytać jeden rozdział młody prosił: mama, jeszcze jedną stronę chociaż!
Monika Banaszyńska
Książka otrzymana w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem Lemoniada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz